Klamka wpadła
: 24 czerwca 2015, 18:17
Dzisiaj wyjeżdżając z pracy miałem niezbyt miłą przygodę. Dojeżdżałem do zakrętu i chciałem przyhamować, nacisnąłem klamkę i ... zapadła się do końca i zero reakcji hamowania . Dobrze, że tylny był sprawny, zostawiłem smugę na asfalcie ale zatrzymałem się samodzielnie.
Zjechałem na bok, ale zanim się zorientowałem już wszystko było OK. Przedni hamulec znów łapał jak żyleta.
O co kaman?!
Płynu jest ile trzeba, przed sezonem wymieniony, hamulec odpowietrzony. Zastanawiam się, czy nie mogło się coś zablokować na parkingu. Jakoś tak dziwnie dzisiaj postawiłem Virażkę, kierownica była mocno odchylona. Mam też wrażenie, że ktoś się o nią otarł, bo musiałem poprawiać lusterka. Może zgiął sie przewód?
Oczywiście baran jestem, że przed ruszeniem nie nacisnąłem nawet klamki teraz już na pewno będę o tym pamiętał. No cóż mało doświadczenia, dobrze że chociaż refleks jeszcze jest.
Teraz wszystko wygląda idealnie ale jadąc później nie czułem się zbyt komfortowo . Czy takie coś może przytrafić się nagle w trasie? I co to w ogóle?
Pozdrawiam
Zjechałem na bok, ale zanim się zorientowałem już wszystko było OK. Przedni hamulec znów łapał jak żyleta.
O co kaman?!
Płynu jest ile trzeba, przed sezonem wymieniony, hamulec odpowietrzony. Zastanawiam się, czy nie mogło się coś zablokować na parkingu. Jakoś tak dziwnie dzisiaj postawiłem Virażkę, kierownica była mocno odchylona. Mam też wrażenie, że ktoś się o nią otarł, bo musiałem poprawiać lusterka. Może zgiął sie przewód?
Oczywiście baran jestem, że przed ruszeniem nie nacisnąłem nawet klamki teraz już na pewno będę o tym pamiętał. No cóż mało doświadczenia, dobrze że chociaż refleks jeszcze jest.
Teraz wszystko wygląda idealnie ale jadąc później nie czułem się zbyt komfortowo . Czy takie coś może przytrafić się nagle w trasie? I co to w ogóle?
Pozdrawiam