Makarscy w Makarskiej
: 28 sierpnia 2014, 13:20
Witam,
Do Makarskiej wybierałem się od kiedy pamiętam ale zawsze trafiałem gdzie indziej. Ale teraz kiedy mam przy sobie Makarską to już musieliśmy tam pojechać
W tym roku zapadła decyzja że dotrzemy do Chorwacji i właśnie do miasteczka Makarska.
I tak 15 sierpnia o godzinie 6.00 ruszyliśmy w Warszawy. Droga była o tyla prosta że Nomadzik już ją znał bo pokonał ją pod Schwarczykami dwa lata wcześniej.
Pogoda póki co była łaskawa, świeciło słońce a na drogach z racji wolnego dnia nie było dużego ruchu. Do przejechania mieliśmy ok 1450 km w jedna stronę wiec rozłożyliśmy traskę na dwa dni. Wyruszyliśmy katowicką ciesząc się wolnością. Dość szybko wjechaliśmy do Czech gdzie się zaczęło...
W rejonach Ostrawy musieliśmy ubrać się w ciuszki przeciw deszczowe i pomykać w dość obficie padającym deszczu. Za to w okolicach Wiednia lało już jak na filmach ale my cięliśmy dalej chcąc osiągnąć półmetek. Deszcz rekompensowały nam piękne widoki i traski w czeskich i austrjackich górkach. Zgodnie z założeniami po przejechaniu Wiednia zjechaliśmy w poszukiwaniu noclegu. Po nocce i wyschnięciu rano dnia następnego ruszyliśmy dalej. Na szczęście do celu udało się dojechać na sucho a z każdym kilometrem robiło się coraz to goręcej.
Biorąc pod uwagę że pojechaliśmy w "ciemno" trochę czasu zajęło nam znalezienie kwaterki ale w sumie udało znaleźć się bardzo przyzwoite lokum. Wylądowaliśmy na wysepce Ciovo koło Trogiru i Splitu w małej nadmorskiej miejscowości Slatine. Po trudach dwu dniowej podróży przez kolejnych kilku dni oddawaliśmy się uciechom letniego wypoczynku. Plaża, ciepłe morze miejscowe knajpki i "ichnie" trunki . Ale ile można ?! Motorek już odpoczął i mogliśmy pojeździć po nadmorskich trasach. Jak się okazało na sąsiedniej wyspie wypoczywała grupa znajomych z którymi spędziliśmy cały dzionek w Makarskiej. Wrażenia super! Z jednej strony turkusowe morze, z drugiej góry. Wieczorny powrót na kwaterę znowu w deszczu... Ostatnie dwa dni to zwiedzanie Splitu a w nim starówki oraz oceanarium i relaxik. Ale jak wszystko co dobre szybko się kończy i tm razem pora wracać do domu. W drogę powrotną ruszyliśmy w sobotę ok 8.00 w promieniach chorwackiego słońca i tak "aż" przez jakieś 100 km żeby znowu wpakować się w ścianę wody. Cóż, ale jechać trzeba. Tego dnia w strugach deszczu przejechaliśmy tylko 450 km. Na kolejny dzień zostało prawie 1000 i nadzieja ze nie będzie padać. Rano austryjackie chmury okazały się łaskawe i mogliśmy znowu cieszyć oko trasą z widokami na pagórki i drogi jakich jeszcze długo nie będziemy w Polsce mieli. Ostatnie kilkadziesiąt kilometrów przejechaliśmy w deszczu i 14 st. co nie robiło już specjalnego wrażenia. I tak podsumowywując; w obie strony i na miejscu przejechaliśmy 3 300 km na 210 litrach paliwa co daje spalanie ok 6,3 litra. Sprzęt spisał się bez zarzutu. Koszty w normie i jak to się mówi wrażenia bezcenne
Fotki w poniższym linku:
https://plus.google.com/u/0/photos/1101 ... 6009028305
Do Makarskiej wybierałem się od kiedy pamiętam ale zawsze trafiałem gdzie indziej. Ale teraz kiedy mam przy sobie Makarską to już musieliśmy tam pojechać
W tym roku zapadła decyzja że dotrzemy do Chorwacji i właśnie do miasteczka Makarska.
I tak 15 sierpnia o godzinie 6.00 ruszyliśmy w Warszawy. Droga była o tyla prosta że Nomadzik już ją znał bo pokonał ją pod Schwarczykami dwa lata wcześniej.
Pogoda póki co była łaskawa, świeciło słońce a na drogach z racji wolnego dnia nie było dużego ruchu. Do przejechania mieliśmy ok 1450 km w jedna stronę wiec rozłożyliśmy traskę na dwa dni. Wyruszyliśmy katowicką ciesząc się wolnością. Dość szybko wjechaliśmy do Czech gdzie się zaczęło...
W rejonach Ostrawy musieliśmy ubrać się w ciuszki przeciw deszczowe i pomykać w dość obficie padającym deszczu. Za to w okolicach Wiednia lało już jak na filmach ale my cięliśmy dalej chcąc osiągnąć półmetek. Deszcz rekompensowały nam piękne widoki i traski w czeskich i austrjackich górkach. Zgodnie z założeniami po przejechaniu Wiednia zjechaliśmy w poszukiwaniu noclegu. Po nocce i wyschnięciu rano dnia następnego ruszyliśmy dalej. Na szczęście do celu udało się dojechać na sucho a z każdym kilometrem robiło się coraz to goręcej.
Biorąc pod uwagę że pojechaliśmy w "ciemno" trochę czasu zajęło nam znalezienie kwaterki ale w sumie udało znaleźć się bardzo przyzwoite lokum. Wylądowaliśmy na wysepce Ciovo koło Trogiru i Splitu w małej nadmorskiej miejscowości Slatine. Po trudach dwu dniowej podróży przez kolejnych kilku dni oddawaliśmy się uciechom letniego wypoczynku. Plaża, ciepłe morze miejscowe knajpki i "ichnie" trunki . Ale ile można ?! Motorek już odpoczął i mogliśmy pojeździć po nadmorskich trasach. Jak się okazało na sąsiedniej wyspie wypoczywała grupa znajomych z którymi spędziliśmy cały dzionek w Makarskiej. Wrażenia super! Z jednej strony turkusowe morze, z drugiej góry. Wieczorny powrót na kwaterę znowu w deszczu... Ostatnie dwa dni to zwiedzanie Splitu a w nim starówki oraz oceanarium i relaxik. Ale jak wszystko co dobre szybko się kończy i tm razem pora wracać do domu. W drogę powrotną ruszyliśmy w sobotę ok 8.00 w promieniach chorwackiego słońca i tak "aż" przez jakieś 100 km żeby znowu wpakować się w ścianę wody. Cóż, ale jechać trzeba. Tego dnia w strugach deszczu przejechaliśmy tylko 450 km. Na kolejny dzień zostało prawie 1000 i nadzieja ze nie będzie padać. Rano austryjackie chmury okazały się łaskawe i mogliśmy znowu cieszyć oko trasą z widokami na pagórki i drogi jakich jeszcze długo nie będziemy w Polsce mieli. Ostatnie kilkadziesiąt kilometrów przejechaliśmy w deszczu i 14 st. co nie robiło już specjalnego wrażenia. I tak podsumowywując; w obie strony i na miejscu przejechaliśmy 3 300 km na 210 litrach paliwa co daje spalanie ok 6,3 litra. Sprzęt spisał się bez zarzutu. Koszty w normie i jak to się mówi wrażenia bezcenne
Fotki w poniższym linku:
https://plus.google.com/u/0/photos/1101 ... 6009028305