Witam,
Chcę odświeżyć ten wątek, który swego czasu był bardzo chodliwym tematem. Ja sam śledziłem wasze uwagi i pomysły na rozwiązanie problemu (napraw? rozłożenia?) naszych prędkościomierzy czy obrotomierzy ale nie spodziewałem się że tak szybko będę musiał zmierzyć się z tym problemem sam.
Gdzieś w połowie zeszłego sezonu zatrzymał mi się licznik przebiegu całkowitego w momencie przekręcania się o następny tysiąc. Stwierdziłem że dojeżdżę tak końca i dokulałem się z cyfrą 23999 i wiecznie kręcącym się białym kółkiem do miesiąca listopada gdy reszta bębnów w tym momencie stała. Sezon out - czas naprawić..
I tu zaczęły się schody? Mając na uwadze to co było pisane i nie chcąc uszkodzić ani pierścienia ani przecinać obudowy (z całym szacunkiem dla twojego sposobu kolego Winters) pierwsza moja myśl kupić używkę? zresztą to było najczęściej radzone?.
Znalazłem ?. Zapłaciłem ?. i dostałem?. Z wyglądu licznik był OK, bez zastrzeżeń w stanie powiedzmy b.dobrym z jednym tylko mankamentem o którym wiedziałem jak go kupowałem, zbyt duży przebieg?.. ale to nie problem ?.
Drugą rzecz którą odkryłem już po dokładnym oglądnięciu to ?bielszy odcień bieli? tarczy mojego starego licznika niż ?nowy? zakupiony. Oglądając zdjęcia przed kupnem tej różnicy nie widziałem. Ktoś powie, że to mało istotne, ale znając swój charakter wiem że było by mnie to wkurzało i co chwilę będę się gapił i porównywał, i prawdopodobnie podczas jazdy też i zepsuje mi to cześć frajdy latania. Więc zostało jedno?.rozbiórka licznika? brrr?. Ale jak to zrobić aby wilk był syty i owca cała?.?!?
Myślał... myślał? i wymyślił.
Wydumałem i zrobiłem taki sobie oto przyrządzik, który ułatwił mi i rozkładanie i składanie licznika a dokładnie jego chromowanego pierścienia. Poniżej będziecie mogli ocenić sami czy zdał egzamin .
Niestety zawsze jest to ingerencja mechaniczna więc ślady po odginaniu zostaną ale na szczęście tylko na powierzchni która po zagięciu z powrotem będzie niewidoczna bo ukryta pod gumą uszczelki zewnętrznej, a czego nie widać to nie żal
, reszta chromowanej obudowy zostaje tak jak nic by się nie stało.
Co dał mi ten przyrząd?
- Stabilnie unieruchomił licznik eliminując przypadkowe wyślizgnięcia się z ręki lub omsknięcia się narzędzia podczas pracy,
- dociska boczne ścianki chromowanego pierścienia do korpusu licznika poprzez twardą gumę pomiędzy ścianką przyrządu a pierścieniem , co oznacza że cała nasza siła przyłożona do odginania zakładki idzie tylko w tym kierunku a nie na dodatkowe odkształcanie chromowanego elementu (strzałka zółta - tutaj jeszcze silikonowa podkładka przed wciśnięciem, którą potem zamieniłem na twardą gumą Duro 80-90)
- dociśnięcie poprzez łapy z nakrętkami licznika do dna przyrządu co powoduje powstanie minimalnej szczeliny pomiędzy korpusem licznika a zagiętym pierścieniem gdzie można umieścić narzędzie do odginania nie szczerbiąc krawędzi pierścienia, a przy składaniu odpowiedni docisk chromowanej obejmy wraz z gumową uszczelką ze szkłem do korpusu licznika kasując luzy podczas zaginania pierścienia co da nam odpowiednie uszczelnienie na gumie umieszczonej pod chromowanym pierścieniem trzymającej szkło licznika? uffff?
- zapewnia powtarzalność składania części po uprzednim naniesieniu markerów na korpusie przyrządu i elementach licznika (czerwone strzałki powyżej),
Krótko o samym przyrządzie. Ja użyłem tworzywa zwanego Cibatolem, prosto, łatwo i przyjemnie się obrabia , dość sztywny i twardy ale co za tym idzie kruchy (minus). Dlatego też w miejsce połączeń gwintowych zastosowałem wkładki Helicoil mające za zadanie uniknięcie ewentualnego zrywania gwintu. Resztę jak widać. Dwa płaskowniki z mimośrodowym otworem środkowym pod trzpienie z licznika, komercyjne nakrętki radełkowane i trzpienie z gwintami po obu stronach. Trochę za długie? Lepiej potem skrócić niż doklejać. Na dnie otworu w którym będzie osadzony licznik znajduje się guma piankowa której zadanie będzie nie dopuścić do uszkodzenia czoła pierścienia podczas dociskania. Jej atutem jest że zapamiętuje kształt dociskanego pierścienia i potem łatwo na nim znów bazować podczas składania.
Ostatnim elementem jest pasek twardej gumy który będzie izolował boki chromowanego pierścienia od kontaktu ze ścianą otworu i niwelował ewentualna chęć odkształcenia się pierścienia podczas odginania zakładki.
Jak zdemontować licznik z Virażki nie będę się rozpisywał bo jest to intuicyjne.
tak więc po demontażu kielicha i licznika z motonga pacjent jest gotowy do operacji.
Umieszczamy go w przyrządzie jak na zdjęciach powyżej a w szczelinę która powstała pomiędzy ścianka pierścienia a ścianką przyrządu wciskamy gumowy pasek ochronny. Następnie nakładamy łapy i dokręcamy nakrętkami. Tutaj trzeba uważać aby dokręcać równomiernie i nie przekosić licznika. Dokręcamy na czuja aby nie przesadzić. Każdy musi sam to wyczuć.
No i teraz?. Siostro poproszę skalpel?. Tfu ?.śrubokręt!
Długi wkrętak z wąską a długą końcówką będzie naprawdę pomocny. Powoli zaczynamy odginać kawałek po kawałku ale nie od razu na maksa tylko tak jak da radę. Trzeba zrobić kilka kółek aż odgięcie będzie na tyle wystarczające że da się ściągnąć pierścień z korpusu. Każdy będzie musiał sam to wyczuć. Aha ważne, nie odginajmy do kąta prostego tylko tak gdzieś do 85*, ułatwi to potem składanie. Oczywiście podczas tej operacji ścianki plastikowego korpusu licznika mogą trochę ucierpieć (ładny równomierny szlaczek na zdjęciach
) ale tego i tak nie będzie widać po założeniu chromowanego kielicha. Zrobione? Jeżeli tak to rozkręcamy przyrząd i możemy cieszyć się bebechami licznika. Mam nadzieje że pamiętaliście o markerach do późniejszego składania na przyrządzie pierścieniu i obudowie?! Najlepszy do tego jest pisak niezmywalny.
Jedna cenna uwaga. Jak ściągniecie pierścień zapewne szkiełko i gumowa uszczelka będzie przymocowane do niego. Uwaga
To złudzenie, nie grzebać nie dotykać tylko odłożyć do momentu składania. To są trzy oddzielne elementy które pod wpływem walcowania zagięcia pierścienia w fabryce zostały zespolone a teraz tylko czekają żeby się rozdzielić. Dlaczego to takie ważne? Bo nasi zółtoskośni bracia z Japoni nie zawsze jak składali liczniki zachowywali precyzję w osiowaniu elementów i tak jak u mnie pierścień i uszczelka wraz z szkiełkiem oraz przekładka nie były równolegle nałożone na siebie ?warstwami? tylko z jednej strony mam więcej a z drugiej mniej. Stanowi to problem przy składaniu jeżeli chcemy wstrzelić się w poprzednie ustawienie. Ale da rade
. Tak więc odkładamy ten element i cieszymy się bebechami. Z tyłu licznika mamy dwie śruby które luzujemy i cały mechanizm wysuwamy i mamy go jak na dłoni wraz z tarczą.
I teraz kolejność demontażu, jeżeli chcemy bawić się z samymi bębnami a nie chcemy uszkodzić tarczy. W pierwszej kolejności trzeba usunąć kołek ograniczający ruch wskazówki. Wskazówka ma wstępne ?napięcie? więc przed jej usunięciem warto wiedzieć jakie ono jest. Do usunięcia kołka należy użyć kleszczy z nie ryflowanymi szczękami, i najlepiej owinąć (szczęki) taśmą izolacyjną elektryczną. Przy wyciąganiu stosować ruch ?dentystyczny? czyli ciągniemy a jednocześnie kręcimy w prawo i w lewo. Ważne aby palcami drugiej ręki przytrzymywać tarczę w obrębie osadzenia kołka. Może to będzie śmieszne ale przy zabawie przy tarczy stosowałem specjalne cienkie rękawiczki bawełniane stosowane przez kontrolerów w izbach pomiarów wydziałów produkcyjnych zakładów lotniczych. Dlaczego? Jakoś nie miałem ochoty oglądać potem swoich odcisków palców na tarczy podczas śmigania.
Tak jak widać na zdjęciu powyżej po wyciągnięciu kołka wskazówka opada jeszcze i koniecznie trzeba zapamiętać tę różnicę aby przed ponownym składaniem umieścić wskazówkę idealnie (plus minus) w tym miejscu. Następny krok to wykręcenie śrubek mocujących tarczkę. Tak? Dzięki temu ruchowi uda nam się wyczepić z ośki licznika wskazówkę. Jak to zrobić pokazuje zdjęcia poniżej. Można to zrobić tylko w jednym miejscu zapierając się o metalowy element korpusu licznika i używając znów długiego wkrętka nacisnąć na tulejkę wskazówki od dołu do której mamy dostęp dzięki wykręconym dwóm śrubkom (czerwona strzałka)
Delikatnie zwiększamy nacisk aż ześlizgnie się ośki. No to mamy tarczę i wskazówkę oddzielnie i sam mechanizm licznika prędkości i licznika kilometrów prezentuje nam się w pełnej okazałości. Poniżej z czego składa się nasz licznik prędkości. Żółtą strzałka zaznaczyłem element o którym zapomnieli nasi skośnozółci bracia podczas montażu mojego licznika. Element odblaskowy dla żarówki podświetleniowej. Niestety musiałem sam sobie dorobić?.
I teraz w zależności od zdiagnozowanej przyczyny staramy się usunąć awarię. Niestety bębny są nierozbieralne, ja przynajmniej się nie odważyłem ze względu na sposób ich montażu przez naszych japońskich braci. Żółte strzałki pokazują sposób mocowania polegający na udarowym zaprasowaniu końcówek osi bębnów polegającym na ?wyrwaniu? kawałków blachy z korpusu i ich zagięciu nad osią bębna dając jednocześnie pasowanie suwliwe obu elementów-osiek. Próbę rozgięcia przypłaciłem utratą części uzębienia przekładni, całe szczęście w miejscu niepracującym.
Jakimś cudem udało mi się usunąć przyczynę braku współpracy obrotu bębnów i chcąc sprawdzić czy to będzie działać stworzyłem przekładnie napędową która pozwoliła mi to umożliwić (elektryczny silnik lotniczy modelarski + sprzęgło+linka).
Licznik przebiegu całkowitego działał bez zarzutu więc uzupełniłem brakujący kilometraż z minionego sezonu w ciągu tygodnia. Właśnie wtedy uświadomiłem sobie że mam najszybszą Virażke na świecie
Podczas ?testów? okazało się że prędkość z którą porusza się licznik oscylowała w granicach 514 km/h
. Tak więc spokojnie stwierdzam żę mechanizm licznika Yamahy Virago spokojnie znosi te prędkości bez żadnych zacięć?. Dlaczego więc nie poruszać się z tą prędkością?
No a teraz składamy. Kto pamięta Adama Słodowego, wie jak się do tego zabrać?.
Wszystko w odwrotnej kolejności. Zakładamy tarczkę (uwaga na odciski palców) i przykręcamy śrubki. STOP! I tu trzeba uważać z siłą dokręcenia śrubek. Śrubki mocujemy wkręcając je na klej Threadlocker Loctite, wkręcając je do lekkiego oporu. Ja popełniłem błąd i przykręciłem za mocno. Niestety (szczęście że nie zdążyłem założyć pierścienia) po kilku dniach okazało się że z powodu mocnego dokręcenia tarczka pękła mi w osi poziomej wzdłuż otworów śrubek i wskazówki
. Tak więc delikatnie. Jak macie przykręconą tarczkę czas na zamocowanie wskazówki. Pamiętacie o ?napięciu wstępnym?? Mocujemy wskazówkę w tym położeniu w którym była przed rozebraniem. Wciskamy ją delikatnie na ośkę a potem mocniej do usłyszenia takiego klik. Jeżeli to macie, to za pomocą kleszczy o których wspominałem mocujemy ogranicznik w postaci kołka, ta sama metoda tylko w odwrotnym kierunku Przed złożeniem licznika i pierścienia należy wyczyścić szybkę z dwóch stron, nawet nie zdajecie sobie sprawy jaka jest brudna. Należy ustawić w przyrządzie montażowym wszystko względem markerów o którym wspominałem na początku. Jeżeli było tak jak u mnie to to będzie wszystko OK i można zacząć dokręcać przyrząd aby spokojnie zaginać brzegi pierścienia. Pamiętać należy o dodaniu pasków gumowych. Do zaginania zaprojektowałem i wykonałem specjalny profilowy zaginak z Ertalonu, niestety nie wytrzymał starcia z blachą pierścienia, dlatego też delikatny pobijak z mikro końcówką dokończył zadania.
Efekt końcowy to złożony licznik bez wizualnych uszkodzeń chromowanego pierścienia zewnętrznego oprócz tego wskazanego żółtą strzałką. (własna głupota i pewność siebie że nic się nie może stać)
Pamiętacie o pękniętej tarczy? Aby zakryć tę niedoskonałość musiałem coś wymyślić i stąd mój licznik wygląda teraz w ten sposób.
Trochę pracy nad projektem w Paint, Power Point oraz Word oraz plus trochę fantazji , naniesienie pomysłu na tarczę i tak finalnie wygląda mój licznik prędkości. Nie widać pęknięcia a i z Huzarią mamy cos wspólnego. Zamieniliśmy konie na konie mechaniczne? A i dzisiaj ?Amor Patriae Nostra Lex? zyskuje inne znaczenie w obliczu putinowskiego ?Blitzkrigu? ?.
Aha?
Z powodu czysto technicznych musiałem zastosować inne pokrętło licznika przebiegu dziennego. Oryginalne uległo zniszczeniu podczas demontażu licznika (zablokowało się, nie zawsze chce się wykręcać). Poniżej wykonane przez zaprzyjaźniony zakład pokrętła ze polerowanej stali nierdzewnej. Zostało mi jeszcze cztery sztuki, jeżeli ktoś by reflektował mogę wysłać bez problemu. Kontakt na priwa. Poniżej zdjęcia oryginału plastikowego i z nierdzewki.
Jeżeli ktoś by się przymierzał do rozbiórki mogę podesłać rysunki techniczne z wymiarami aby wykonać sobie taki przyrządzik?. Może ktoś się zdziwi że tak długo to trwało od listopada do lutego ale czasami była to praca dorywcza i nie wszystko tak płynnie szło jak pisałem, no ale się udało i mam nadzieję że komuś się przyda...
Mnie się przydał
.
Pozdrawiam