Jakby ktoś chciał bawić się w remont hamulców przednich, to mogę dorzucić kilka porad:
1.
Wyciąganie tłoczków - Po rozkręceniu zacisków, tłoczki można wyciągnąć płaskimi szczypcami przez kawałek teflonu, albo taśmy izolacyjnej, żeby nie uszkodzić ich powierzchni - powinny wyjść bez wkładania większej siły, stosując okrężne ruchy. W krytycznym przypadku, gdy nie ma możliwości ich wyjęcia, najlepiej posłużyć się kompresorem. Wtedy wyjdą bez problemu.
2.
Mycie zacisków - Delikatnie wyjąć uszczelniacze (żadnych ostrych narzędzi) i pozbyć się wszelkiego brudu w rowkach, w których siedzą. Można użyć płynu Brake Cleaner lub jakiegokolwiek środka do mycia silników, albo aluminium. Bardzo ładnie wyczyścił u mnie wszystko płyn CX80 właśnie do mycia silników. Zasklepiały brud najlepiej wydłubać zaostrzoną zapałką, gdyż jakiekolwiek zarysowanie powierzchni zemści się wyciekami. Jeżeli ktoś ma trochę wprawy, może do czyszczenia rowków uszczelniaczy zastosować z wyczuciem (na wolnych obrotach) dremel z mosiężną (miedzianą, a jeszcze lepiej nylonową) szczoteczką z cienkich włosków. Szczoteczki takie są w każdym komplecie końcówek do dremela.
3.
Czyszczenie tłoczków - Jeżeli na tłoczkach jest zasklepiały brud, można usunąć go na mokro papierem wodnym 2000, nie przesadzając z tarciem. Oczywiście żadnego tarcia poprzecznego, tylko wokół tłoczka. Tłoczki warto sobie zaznaczyć, żeby trafiły potem do tego samego zacisku. Inaczej mogą być problemy, ze względu na różnie dotarte powierzchnie robocze.
4.
Uszczelki tłoczków - Wymienić na nowe. Z tego, co wyczytałem w postach, jest chyba problem z dostaniem zamienników, więc pozostaje tylko zamówić przez serwis (ok. 200zł/komplet na obie strony). W ostateczności, można uszczelniacze obejrzeć pod lupą i ocenić ich zużycie, co jest trochę jak wróżenie z fusów. Jeżeli jednak nic nam nie ciekło, a uszczelniacze zachowują elastyczność, to wystarczy je dobrze umyć i osadzić w zaciskach, przesmarowując pastą silikonową do tłoczków hamulcowych. Polecam tu Tehnicqll - smar do tłoczków hamulcowych. Uszczelniacze powinny powrócić do tych samych zacisków, więc lepiej sobie zaznaczyć, z którego pochodziły.
5.
Gumowe mieszki w zaciskach - Można je łatwo wyjąc, zanurzając wcześniej w gorącej wodzie, żeby stały się elastyczne. Jeżeli nie są porwane i zachowują elastyczność, to wystarczy przesmarować je wazeliną techniczną (również wewnątrz) i osadzić z powrotem na swoje miejsce.
6.
Przewody hamulcowe - Wbrew pozorom, mają bardzo duże znaczenie dla hamowania. Virago są już trochę wiekowe, wiec warto pozbyć się oryginalnych, nawet jeżeli nie ciekną. Dobrymi przewodami hamulcowymi są HEL. Mają tą zaletę, że są do wymiany od ręki, bez żadnego kombinowania. Mają właściwe końcówki oraz uszczelki i śruby przepustowe w komplecie. Po prostu zdejmujemy stare i zamieniamy na nowe. Poza tym firma HEL oferuje przewody do Virago dwu i trójdzielne oraz 16 kolorów wraz z kolorowymi końcówkami. Oficjalny dystrybutor jest tutaj:
http://www.przewodywoplocie.pl/
7.
Odpowietrzniki - Warto wymienić na nowe. Jest duża dostępność zamienników różnych firm. Kwestia tylko tego samego gwintu. Lepiej wybrać te droższe, niż jakieś standardowe.
8.
Klocki hamulcowe - Wybór jest duży. Należy jednak unikać produktów typu "no name" oraz jakiś podejrzanych firm. Nie ma się co łudzić, że na oba zaciski kupi się komplet dobrych klocków za 100zł. Lepiej dorzucić parę złotych i kupić klocki porządnej firmy. Dobre opinie niezmiennie zbierają SBS i Ferodo. Kupujemy oczywiście klocki dedykowane do naszego modelu. Kombinowanie z klockami ceramicznymi przeznaczonymi do bardzo szybkich motocykli skończy się wyheblowaniem tarcz.
9.
Nadżarty lakier na zaciskach - Kochający estetykę mogą sobie je pomalować w lakierni proszkowej, korzystając z okazji zdemontowanego elementu. Wcześniej zaciski należy wypiaskować bardzo drobnym piaskiem, zabezpieczając wcześniej wszystkie otwory. Do zabezpieczenia otworów tłoczków można wykorzystać korki od dezodorantów owinięte taśma izolacyjną (wchodzą wtedy "na wcisk" i mocno przylegają do krawędzi). W przypadku lakieru proszkowego istnieje jednak ryzyko, że przy napylaniu proszku lub wygrzewaniu, lakier może dostać się pod krawędzie otworów tłoczków (zbyt cienka powierzchnia na zamaskowanie elementu - problem opisany jest tutaj:
viewtopic.php?f=1&t=24390&p=482237&hili ... ki#p482237 ). Zaciski w moim motocyklu pomalowałem proszkowo i obyło się bez niespodzianek, ale tylko dlatego, że mam w mieście porządną lakiernię, gdzie ludzie czują klimat motocyklowy i otwory tłoczków zabezpieczyli przed malowaniem silikonowymi korkami odpornymi na temperaturę. Jeżeli lakiernia proszkowa nie potrafi zabezpieczyć właściwie otworów zacisków, to bezpieczniej jest pomalować elementy tradycyjnie, stosując lakier z utwardzaczem. Użycie jakiegoś pospolitego lakieru w sprayu spowoduje momentalnie jego rozpuszczenie przy kontakcie z płynem hamulcowym.
Jeżeli pompa pracuje prawidłowo, a tarcza hamulcowa nie wymaga wymiany, to wystarczy przesmarować oś zacisku (najlepiej smarem miedzianym), poskładać wszystko, zalać nowy płyn hamulcowy, odpowietrzyć i cieszyć się skutecznymi hamulcami.