No to ruszamy!
Nie umiem pisać, więc będzie w skrócie telegraficznym
Dzień 1 - Bieszczadzki
Pełni szczęścia, że to już się zaczyna! 5 rano wyjazd, uciekamy przed deszczem (podobno kilka godzin po naszym wyjeździe w Warszawie nieźle lało).
W Sandomierzu jeszcze przed 9 rano pierwszy dłuższy postój na kawusie. Kawa jeszcze nie dopita, jak naszym motocyklem zainteresowała się straż miejska. Że niby nie wolno i przy każdej drodze prowadzącej na rynek stoi zakaz wjazdu, ale dostaliśmy się tam drogą przez bramę, gdzie nie było żadnych zakazów - jedynie betonowe słupki (samochód nie przejedzie, coś mniejszego tak). Skończyło się więc tylko na miłej rozmowie bez mandatu. Panowie mundurowi skwitowali tylko, że "to ciekawy przypadek".
Dalej walimy przez Rzeszów, Sanok, Lesko i jesteśmy w Bieszczadach. Uprawiamy krótki offroadzik drogą od Baligrodu do Wołkowyi w poszukiwaniu miejsca na rozbicie namiotu, ale jednak jest mokro i chłodno (nie ma deszczu, ale czasem mży), więc ostatecznie lądujemy w wynajętym pokoju w Wołkowyi. Godzinka drzemki i jedziemy na wieczorną przejażdżkę pętlą Bieszczadzką. Niestety z powodu remontu mostu na drodze od Bukowca do Polana z pętli robi się tylko 'tam i z powrotem' do Ustrzyk Górnych i Wołosate.
Tam jeszcze za dnia,
z powrotem już po zmroku. Gdzieś tam po drodze haltuje nas straż graniczna i dziwi się co za debile jeżdżą o tej porze po górach... Natomiast niedaleko miejscowości Buk natrafiamy na sarnę stojącą na środku drogi. Przestraszona nie wie w którą stronę zmykać, robi kilka skoków w lewo, w prawo by w końcu zginąć w gęstwinach ciemnego lasu.
Pierwsze 550km z pasażerem zrobione. Kasi tego dnia jeszcze mało, ale cóż począć, późno, trzeba spać
Dzień 2 - Riders on the Storm (SK)
Rano budzi nas stukot kropli o parapet. Dzień zapowiada się pochmurny i deszczowy, więc... my też na to lejemy!
Dowiedzieliśmy się od gospodarzy, że w Lesku jest jakiś zlot i pokaz stuntu. Na miejscu spotykamy naszych forumowych kolegów
Hunter of Wind i
Tukana. Serdeczne pozdrowienia!
Gdy rusza parada, my jedziemy w swoją stronę, do Komańczy. Zaczyna coraz więcej padać, więc trzeba ubierać się w takie dziwne rzeczy.
Na drodze stado owiec
Cerkiew w Komańczy
i przerwa na suszenie oraz ciepły posiłek.
Granice Słowacką przekraczamy niedaleko w miejscowości Radoszyce. W Słowacji praktycznie nie zatrzymujemy się wcale. Najwyżej by trochę rozprostować nogi.
Przez całą Słowację pada, leje i tylko śpiewać się chce
Riders on The Storm. Humenne -> Michalovce -> Trebisov. Dopiero po przekroczeniu granicy Węgierskiej jak ręką odjął deszcz ustaje i ukazuje się nam śliczny widok zachodzącego słońca.
Na noc udaje się dojechać do Tokaju. Zmęczeni mokrą drogą decydujemy się na wynajęcie królewskiego apartamentu u Węgra, który dopiero co wrócił z Polski i chwalił się nam pamiątkowymi zdjęciami z Krakowa, Wieliczki i Warszawy
Tokaj słynie z dobrego i taniego wina. Tamtej nocy przyszło mi to osobiście sprawdzić. Spacer ulicami Tokaju z 2-litrową plastikową butelką pysznego białego wina doprowadził nas do lokalnego baru, gdzie miejscowi raczyli nas piwem, wódką i bóg raczy wiedzieć czym jeszcze...
ok 302 km
Dzień 3 - Tokajski
Z Tokaju zwyczajnie nie da się wyjechać
Cały dzień upływa na leniwym zwiedzaniu miasteczka. Jedynie przetransportowujemy się w tańsze miejsce na camping po drugiej stronie rzeki Cisy.
Tego dnia tylko 1,7 km w siodle.
Dzień 4 - Puszta
Kolejny dzień to zwiedzanie Parku Narodowego Hortobagy - Puszta.
Kamienny, dziewięcio-przęsłowy most
Filmiki:
Puszta 1
Puszta 2
Z Hortobagy jedziemy do Debreczyna na małą czarną z przyjaciółką Kasi, a potem Rumunia !!! Granicę przekraczamy już po zmroku. Zaskakujący jest bardzo dobry stan dróg, a może jechaliśmy po prostu świeżo wyremontowanym odcinkiem? Po minięciu większej miejscowości Valea Lui Michai rozglądamy się za dogodnym miejscem do rozbicia się na dziko. W pewnym momencie widzimy odchodzącą w bok nieco pod górę szutrową drogę, która jednak dosyć szybko się kończy i dalej tylko łąka z trawą wysoką do pasa. Badamy z latarką teren i postanawiamy gdzieś za krzakami rozbić namiot. Rano okaże się czy wybrane miejsce będzie odpowiednie...
ok 230km.
cdn.