CERBOL Poznań - tanio znaczy tanio...
: 21 maja 2011, 10:31
CERBOL - tanio znaczy tanio...
Stwierdziłem, że warto podzielić się dalszymi losami mojej kupionej od krzycho1978 kościosłoniowej virażki.
Od momentu kupna zrobiłem jakieś 400 km... na około 4 razy, 2 dłuższe dwa krótsze wyjazdy. Stwierdziłem, że ponieważ sam nie mam wiedzy to dam do przejrzenia motor serwisowi, tym bardziej, że krzycho1978 mówił mi przy sprzedaży, że nie wymieniał oleju w silniku a warto wymienić... Plan był taki, żeby odpowiednio wcześnie przed długim weekendem oddać motor, żeby zdążyli go przygotować na planowany wyjazd z poznania 1 maja rano.
26 kwietnia
Zacząłem przeszukiwać forum ale też spytałem wujka google'a o mechaników motocyklowych w Poznaniu. Znalazłem firmę CERBOL. To co prawda druga strona Poznania
ale wyglądali najsensowniej i na forum też byli wspominani.
Przedzwoniłem, umówiłem się (następnego dnia, lub w czwartek miało być zrobione), wieczorem odstawiłem motor do ich garażu z taką instrukcją:
- zrobić przegląd (sprawdzić czy jest coś co trzeba zrobić)
- wymienić olej w silniku
- wymienić olej w kardanie (tak trochę na zapas)
- sprawdzić przyczynę bicia przedniego koła (krzycho1978 wymienił łożyska w główce ale to nie pomogło)
27 kwietnia - środa
Telefon od Adama Cerbińskiego z CERBOLa z informacją, że korek oleju jest wklejony na silikon i muszą nagwintować od nowa i dać nowy bo wklejanie tego nie
jest najlepszym pomysłem. Mówię, jasne, róbcie.
Dodatkowa informacja to że przyczyną bicia przodu jest nie wycentrowane koło i że to przy przyszłej wizycie jakiejś trzeba zdjąć i wycentrować.
28 kwietnia - czwartek
Rano telefon, że motor gotowy do odbioru. Umówiłem się na 18:00. Trochę mi się obsunęło wyjście z pracy... Dostaję telefon od Adama Cerbińskiego z CERBOLa z informacją, że akumulator padł i że pracownik pojechał zrobić 30 kilometrów, żeby sprawdzić czy się ładuje.
Po pół godzinie oddzwaniam i dostaję informację, że nie ma ładowania i że muszą sprawdzić co to.
Oczywiście trochę się poirytowałem. Dzwoniłem też do krzycho 1978, zeby podpytać czy miał takie akcje i czy ma jakiś sposób na to.
29 kwietnia - piątek (2 dni do wyjazdu)
dzwonię 2 razy rano, 2 razy po południu, bez odbioru
...wkurzenie narasta... ale mówię sobie, trzeba traktować ludzi z szacunkiem i jak dorosłych... mówił w czwartek, że przedzwoni, to przedzwoni... how naive...
30 kwietnia - sobota (1 dzień do wyjazdu)
dzwonię rano, bez odbioru, po 5 minutach biorę telefon żony, dzwonię z telefonu żony, od razu odebrał... i zaczyna coś mi opowiadać, że ładowanie, że stojan, że powinienem zmienić plany na weekend raczej i odwołać kolegów, którzy specjalnie po mnie mają motorami przyjechać ze Świebodzina... pytam więc czy będzie dzisisia (sobota) zrobione... on mówi, że jeszcze nie wie... bo tu cały czas ktoś przyjeżdża i mu dupę zawraca....blablabla
Od rana musiałem coś załatwić...w końcu dzwonię jeszcze raz około 1 po południu i dostaję informację, że oddzwoni... nauczony doświadczeniem... wsiadam w
samochód i jadę... jestem tam o 14:00 (o 16:00 muszę być na ślubie kolegi)...
patrzę jest zdjęte siedzenie... ale dopiero co... i zaczyna sie marudzenie, że nie trzeba było kupować virago...że to gówniane motory...
spędzam tam godzinę stojąc nad gościem... przez ten czas zdążył odkręcić lewą obudowę silnika i stwiedzić, że stojan jest walnięty (opór na ohmomierzu
pokazuje 7 na cewce a twierdzi, że powinno być do 1, nie znam się więc nie komentuję)...
pada stwierdzenie, że nic sie nie da zrobić... trzeba przewinąć cewkę...
poddaję się...
umawiam się z gościem, że 2go maja wyśle pocztą stojan do przewinięcia i koło przednie zawiesie do centrowania....
weekend majowy trwa, sporo zamieszania i zmian planów...pomijam...
4 maja
dzwonię spytać czy wysłane... stojan rano wyszedł a koło jeszcze nie zawiezione... ale już dziś ma być zawiezione
9 maja
dzwonię spytać czy wróciło... koło już jest... to znaczy felga bo koło było tak stare, że się rozpadło przy zdejmowaniu... i że znajdą mi nowe... to znaczy
używane jakieś... ale stojan jeszcze nie przyjechał...
12 maja
dzwonię spytać czy wróciło... bez odzewu
14 maja - sobota
dzwonię rano... bez odzewu...
dzwonię wieczorem z drugiego telefonu... nie zauważyłem, że dostałem smsa w ciągu dnia, że stojan dotarł i w sumie naprawa będzie kosztowała 900 zł...
tym razem odbiera i mówi, że już dzisiaj to by wolał nie... bo sobota (głupio mi się zrobiło, że nie zauważyłem tego smsa bo okazało się że gość miał
wycinane migdały i nie może mówić), i czy niedziela rano na odbiór jest ok
mówię ok, ucieszony, że po 3 tygodniach się przejadę
15 maja - niedziela
jedziemy ze znajomymi, odbieram moto, przyjeżdżam do domu, wstawiam do garażu, cały zadowolony... choć 900zł to nie miało kosztować...
ważne że pali, że jeździ...
po południu jeszcze na pół godzinki dookoła komina jedziemy
...mija tydzień... bez jeżdżenia.... dzisiaj jest 21 maja
plan: 350 kilometrów....
wykonanie: zejście do garażu i matrtwy motor... za pierwszym razem jeszcze trochę kręci... za drugim już nic...
nie jestem mechanikiem/elektrykiem ale wiem, że akumulator przez tydzień rozładowuje się, jeśli oddaje prąd... więc prawie na pewno jest przebicie gdzieś w instalacji... której pan mechanik na pewno nie sprawdził... bo to zapewne dłubanina i trzeba by się wysilić... a wymiana stojana to odkręcenie kilku śrub, więc to szybka kasa....
podsumowując:
CERBOL Poznań
dobre ceny (tak mi się wydaje):
Olej + filtr: 120, wymiana 20
Korek oleju (nagwintowanie): 60
Przegląd: 100
Przewinięcie stojana 180 + 20 wysyłka + 50 wymiana
Centrowania koła 150
Opona 150 + wymiana
SUMA: 900zł
komunikacja: ZERO!!! niestety Adam jest jeszcze młodym chłopakiem i pewnie nie ma doświadczenia w poważnym traktowaniu klientów... a przy okazji w tym warsztacie jest etos pracy (wypowiadam się dlatego, że przez godzinę obserwowałem jak wygląda praca w tym warsztacie) jak u drogowców naprawiających permanentnie A2...
wyniki pracy: ZERO!!! problem nie został rozwiązany.
nawet nie chce mi się tam dzwonić, żeby Adama opieprzyć.... przecież to nie jego wina, że kupiłem "głupie virago, które się ciągle psują"
Minął miesiąc... a ja mam w garażu motor z padnietą baterią i nie wiem dlaczego... i tak się zastanawiam... czy jechać do marketu, kupić miernik i prostownik... (mam plan instalacji) i samemu sprawdzić instalację (na pewno jest mocno niestandardowa, dodatkowy woltomierz,obrotomierz, lightbar) czy może polecicie kogoś w poznaniu, kto jest w stanie mi pomóc ?
pozdrawiam
Szymon
Stwierdziłem, że warto podzielić się dalszymi losami mojej kupionej od krzycho1978 kościosłoniowej virażki.
Od momentu kupna zrobiłem jakieś 400 km... na około 4 razy, 2 dłuższe dwa krótsze wyjazdy. Stwierdziłem, że ponieważ sam nie mam wiedzy to dam do przejrzenia motor serwisowi, tym bardziej, że krzycho1978 mówił mi przy sprzedaży, że nie wymieniał oleju w silniku a warto wymienić... Plan był taki, żeby odpowiednio wcześnie przed długim weekendem oddać motor, żeby zdążyli go przygotować na planowany wyjazd z poznania 1 maja rano.
26 kwietnia
Zacząłem przeszukiwać forum ale też spytałem wujka google'a o mechaników motocyklowych w Poznaniu. Znalazłem firmę CERBOL. To co prawda druga strona Poznania
ale wyglądali najsensowniej i na forum też byli wspominani.
Przedzwoniłem, umówiłem się (następnego dnia, lub w czwartek miało być zrobione), wieczorem odstawiłem motor do ich garażu z taką instrukcją:
- zrobić przegląd (sprawdzić czy jest coś co trzeba zrobić)
- wymienić olej w silniku
- wymienić olej w kardanie (tak trochę na zapas)
- sprawdzić przyczynę bicia przedniego koła (krzycho1978 wymienił łożyska w główce ale to nie pomogło)
27 kwietnia - środa
Telefon od Adama Cerbińskiego z CERBOLa z informacją, że korek oleju jest wklejony na silikon i muszą nagwintować od nowa i dać nowy bo wklejanie tego nie
jest najlepszym pomysłem. Mówię, jasne, róbcie.
Dodatkowa informacja to że przyczyną bicia przodu jest nie wycentrowane koło i że to przy przyszłej wizycie jakiejś trzeba zdjąć i wycentrować.
28 kwietnia - czwartek
Rano telefon, że motor gotowy do odbioru. Umówiłem się na 18:00. Trochę mi się obsunęło wyjście z pracy... Dostaję telefon od Adama Cerbińskiego z CERBOLa z informacją, że akumulator padł i że pracownik pojechał zrobić 30 kilometrów, żeby sprawdzić czy się ładuje.
Po pół godzinie oddzwaniam i dostaję informację, że nie ma ładowania i że muszą sprawdzić co to.
Oczywiście trochę się poirytowałem. Dzwoniłem też do krzycho 1978, zeby podpytać czy miał takie akcje i czy ma jakiś sposób na to.
29 kwietnia - piątek (2 dni do wyjazdu)
dzwonię 2 razy rano, 2 razy po południu, bez odbioru
...wkurzenie narasta... ale mówię sobie, trzeba traktować ludzi z szacunkiem i jak dorosłych... mówił w czwartek, że przedzwoni, to przedzwoni... how naive...
30 kwietnia - sobota (1 dzień do wyjazdu)
dzwonię rano, bez odbioru, po 5 minutach biorę telefon żony, dzwonię z telefonu żony, od razu odebrał... i zaczyna coś mi opowiadać, że ładowanie, że stojan, że powinienem zmienić plany na weekend raczej i odwołać kolegów, którzy specjalnie po mnie mają motorami przyjechać ze Świebodzina... pytam więc czy będzie dzisisia (sobota) zrobione... on mówi, że jeszcze nie wie... bo tu cały czas ktoś przyjeżdża i mu dupę zawraca....blablabla
Od rana musiałem coś załatwić...w końcu dzwonię jeszcze raz około 1 po południu i dostaję informację, że oddzwoni... nauczony doświadczeniem... wsiadam w
samochód i jadę... jestem tam o 14:00 (o 16:00 muszę być na ślubie kolegi)...
patrzę jest zdjęte siedzenie... ale dopiero co... i zaczyna sie marudzenie, że nie trzeba było kupować virago...że to gówniane motory...
spędzam tam godzinę stojąc nad gościem... przez ten czas zdążył odkręcić lewą obudowę silnika i stwiedzić, że stojan jest walnięty (opór na ohmomierzu
pokazuje 7 na cewce a twierdzi, że powinno być do 1, nie znam się więc nie komentuję)...
pada stwierdzenie, że nic sie nie da zrobić... trzeba przewinąć cewkę...
poddaję się...
umawiam się z gościem, że 2go maja wyśle pocztą stojan do przewinięcia i koło przednie zawiesie do centrowania....
weekend majowy trwa, sporo zamieszania i zmian planów...pomijam...
4 maja
dzwonię spytać czy wysłane... stojan rano wyszedł a koło jeszcze nie zawiezione... ale już dziś ma być zawiezione
9 maja
dzwonię spytać czy wróciło... koło już jest... to znaczy felga bo koło było tak stare, że się rozpadło przy zdejmowaniu... i że znajdą mi nowe... to znaczy
używane jakieś... ale stojan jeszcze nie przyjechał...
12 maja
dzwonię spytać czy wróciło... bez odzewu
14 maja - sobota
dzwonię rano... bez odzewu...
dzwonię wieczorem z drugiego telefonu... nie zauważyłem, że dostałem smsa w ciągu dnia, że stojan dotarł i w sumie naprawa będzie kosztowała 900 zł...
tym razem odbiera i mówi, że już dzisiaj to by wolał nie... bo sobota (głupio mi się zrobiło, że nie zauważyłem tego smsa bo okazało się że gość miał
wycinane migdały i nie może mówić), i czy niedziela rano na odbiór jest ok
mówię ok, ucieszony, że po 3 tygodniach się przejadę
15 maja - niedziela
jedziemy ze znajomymi, odbieram moto, przyjeżdżam do domu, wstawiam do garażu, cały zadowolony... choć 900zł to nie miało kosztować...
ważne że pali, że jeździ...
po południu jeszcze na pół godzinki dookoła komina jedziemy
...mija tydzień... bez jeżdżenia.... dzisiaj jest 21 maja
plan: 350 kilometrów....
wykonanie: zejście do garażu i matrtwy motor... za pierwszym razem jeszcze trochę kręci... za drugim już nic...
nie jestem mechanikiem/elektrykiem ale wiem, że akumulator przez tydzień rozładowuje się, jeśli oddaje prąd... więc prawie na pewno jest przebicie gdzieś w instalacji... której pan mechanik na pewno nie sprawdził... bo to zapewne dłubanina i trzeba by się wysilić... a wymiana stojana to odkręcenie kilku śrub, więc to szybka kasa....
podsumowując:
CERBOL Poznań
dobre ceny (tak mi się wydaje):
Olej + filtr: 120, wymiana 20
Korek oleju (nagwintowanie): 60
Przegląd: 100
Przewinięcie stojana 180 + 20 wysyłka + 50 wymiana
Centrowania koła 150
Opona 150 + wymiana
SUMA: 900zł
komunikacja: ZERO!!! niestety Adam jest jeszcze młodym chłopakiem i pewnie nie ma doświadczenia w poważnym traktowaniu klientów... a przy okazji w tym warsztacie jest etos pracy (wypowiadam się dlatego, że przez godzinę obserwowałem jak wygląda praca w tym warsztacie) jak u drogowców naprawiających permanentnie A2...
wyniki pracy: ZERO!!! problem nie został rozwiązany.
nawet nie chce mi się tam dzwonić, żeby Adama opieprzyć.... przecież to nie jego wina, że kupiłem "głupie virago, które się ciągle psują"
Minął miesiąc... a ja mam w garażu motor z padnietą baterią i nie wiem dlaczego... i tak się zastanawiam... czy jechać do marketu, kupić miernik i prostownik... (mam plan instalacji) i samemu sprawdzić instalację (na pewno jest mocno niestandardowa, dodatkowy woltomierz,obrotomierz, lightbar) czy może polecicie kogoś w poznaniu, kto jest w stanie mi pomóc ?
pozdrawiam
Szymon