Witajcie moi mili. Wkleję to z działu grupy UK , może ktoś planuje w przyszłości pojechać w tamte regiony. Info zawsze się przyda , a jesli interesujecie się historią II WŚ to na pewno was zainteresuje.
Trasa wyglądała tak:
Veni Vidi Vino.... Byłem , zwiedziłem , wróciłem
Czołem , melduję szczęśliwy powrót z wojażu do państwa gdzie ludzie jadący główną drogą i tak się zatrzymają aby wypuścić Cię z podporządkowanej , gdzie znakomita większość kierowców na autostradzie na sam widok motocykla na lewym pasie , ustępuje miejsca jak samemu Kaizerowi i gdzie po raz pierwszy zobaczyłem że tak na prawdę warto płacić za wjazd na autostradę.
Ah warto było się wybrać , Francja okazała się krajem przyjaznym motocyklistom. Drogi są świetne , kierowcy na drogach na prawdę uważają co się dzieje dookoła i są super ostrożni przy wyprzedzaniu. Autostrady są super i dobrze oznakowane. Wszystko co jest warte zobaczenia jest świetnie oznakowane i nie sposób tego przegapić.
Ale po koleji....
Poniedziałek rano , myk do Folkestone. Wycieczka zaczęła się dość nie ciekawie w deszczu ale po przekroczeniu kanału po jego dnie , pogoda po drugiej stronie poprawiła się do rozmiaru mżawki która trwała dzień cały.
-- w pociągu Eurotunnel.
Ok , wyjechałem za Calais na autostradę Paryż - Rien w kierunku południowym. Tu po raz pierwszy spotkałem się z automatyczną bramką gdzie musiałem uiścić opłatę wjazdową ...ale.... nie było żadnej maszyny na monety , jedynie na karty płatnicze. Ok , wsunąłem swoją kartę , patrzę na wyśwetlacz ..... 20 EURO !!! ..... no nic , pierwsze spotkanie , pomyślałem "cholera trochę to drogi biznes..." , wziąłem bilecik i pojechałem w kierunku Eperleques , przy zjezdzie z autostrady były kolejne bramki , tam dowiedziałem się że w niektórych punktach płatniczych , maszyny nie rozróżniają pojazdów tak dobrze i że wcale nie zapłaciłem 20 euro jedynie potwierdziłem to że mam czym zapłacić za przejazd a cała podróż ( 20-30 km ) będzie mnie kosztować 2.50 euro.
Zajechałem do Eperleques , pierwszym punktem wycieczki był kompleks wyrzutni rakiet V1 i V2 oraz olbrzymi bunkier w którym była fabryka ciekłego tlenu , paliwa do tychże rakiet. Mżawka ciągle dokuczała ale to było nic w porównaniu do drogi którą mój niezawodny GPS obrał aby doprowadzić mnie do celu. Dosłownie jakbym jechał ścieżką którą okoliczni farmerzy używają do pędzenia swoich krów na pastwiska Błoto , placki i jeszcze więcej błota. Odnalazłem parking przed wejściem do kompleksu , była dopiero gdzies 8:30 rano a kompleks w maju - czerwcu otwierają dopiero od 10:00. Mając troche czasu za pasem zacząłem z grubsza czyścić motor z błota oraz krowich placków i strzelić kilka zdjęć tegoż miejsca.
-- wejście do kompleksu Eperleques.
Po wejściu do kompleksu , trafiłem wprost do sklepu z pamiątkami i mini muzeum fotografii. W ciągu kilku minut miejsce zapełniło się turystami różnej maści. Najciekawsi byli studenci z Kanady , grupa około 20-stu nastolatków w identycznych kurtkach oraz troje opiekunów. Nabyłem wejściówkę ( 9 euro ) oraz kilka naszywek i pin-badga , na przyczepkę z tą grupą wyruszyłem zwiedzać. Droga od sklepu z pamiątki do kompleksu wiedzie przez las , gdzie na różnych przystankach odtwarzane są nagrania audio w kilku różnych jezykach do wyboru , informujące zwiedzających o histori oglądanych przedmiotów oraz całego miejsca. Przystanków było kilka , heh na jednym z nich , jakiś mniej rozgarnięty Kanadyjczyk nacisnął przycisk który odtwarzał nagranie po włosku więc gó*no się dowiedziałem o tym na co właśnie patrzyłem. Zresztą tych dzieciaków i tak nie interesowała historia tego miejsca , gołym okiem było widać że mają w nosie wszystko dookoła a z ich rozmów dowiedziałem się że bardziej ich interesuje to jak dużo wódki i piwa mają w plecakach oraz kto z kim się przespał zeszłej nocy. W końcu z gąszczu lasu wyłonił się główny bunkier w którym w czasie wojny była fabryka ciekłego tlenu.
-- główny bunkier.
Budowla jest przeogromna i na prawdę robi wow wrażenie gdy ogarnie się ją okiem.
Wysoki na jakieś 15 -20 metrów i długi na około 60-70 metrów budynek jest częściowo zalany wodami gruntowymi , ale nadal można wejść do środka i zobaczyć to co najważniejsze. Aby obejść całe miejsce potrzeba jakichś dwóch godzin. Planowy czas zwiedzania to 90 minut. Poza głównym bunkrem nie ma tam wiele innych eksponatów , stoi tam zniszczony Amerykański Halftruck , wyrzutnia V-1 z makietą , 40-sto milimetrowe działko Boforsa , kolejka wąskotorowa do przewozu materiałów budowlanych oraz kołowa wersja popularnego działa 88mm.
-- V1 na wyrzutni.
-- Halftruck.
-- Bunkier.
-- Bunkier.
-- Eksponaty.
-- Drugie piętro bunkra a na nim zniszczony Citroen.
Po wejściu do środka , okazuje się że bunkier ma kilka pięter i niektóre z mechanizmów wewnętrznych ciągle działa , np. drzwi wejściowe a właściwie wrota , ciąglę można otworzyć i zamknąć. Stalowo - betonowe grube na dobry metr wrota wysuwają się ze ściany bez najmniejszego zgrzytu choć operuje je ten sam mechanizm który zamontowali tam Naziści.
-- wrota wejściowe.
Wewnątrz są ekrany gdzie odtwarzany jest schemat pracy takiego kompleksu , Polskie tłumaczenie napisów jest raczej kiepskie ale wideo jest na tyle zrozumiałe że nie są one tak na prawdę potrzebne.
Cała idea pracy kompleksu Eperleques wygląda z grubsza tak:
- Rakiety V2 bez głowic bojowych miały dojeżdżać na platformach kolejowych na te perony :
-- Zalane platformy kolejowe.
Tam , rozładowne rakiety wjeżdżały by windą na pierwsze piętro bunkra gdzie instalowane były głowice z materiałem wybuchowym. Następnie napełniano ich zbiorniki paliwem i transportowano na place startowe , budowy bunkra nigdy tak na prawdę nie dokończono ze względu na silne bombardowania alianckie. Nigdy nie zbudowano placów startowych oraz wieży kontrolnej. Fundament wieży widac na tym zdjęciu....
-- Fundament wieży kontroli startów.
W ciągu każdych 20-stu minut , dwie rakiety miały startować na Londyn , każda z głowicą zawierającą tonę silnego materiału wybuchowego , Amatolu , który przy uderzeniu w ziemię przy prędkości 1.5 macha wywoływał małe trzęsienie ziemi.
Skończyłem zwiedzać Eperleques , pojechałem do Mimoyeques , oddalonego o 20km miejsca gdzie znajdował się kompleks tuneli gdzie miały być montowane rakiety V1 oraz V2 , a także miejsce gdzie znajduje się zachowany eksponat działa V3. Po drodze po raz pierwszy zahaczyłem o stację paliw. Ta akurat znajdowala sie przy markecie Auchan , i tu kolejna siurpryza , jest sporo stacji gdzie nie żadnej kasy czy też budki gdzie ktoś obsługuje , jest pompa z czytnikiem kart bankowych lub terminal na monety i banknoty , wrzucasz kasę , ustalasz ilość paliwa i rodzaj , a jak nie bedziesz już miał miejsca w baku to dostaniesz reszte. Et voila. Zajechałem do kompleksu Mimoyeques, w tym miejscu przyznaję się bez bicia ale dałem ciała , nie miałem jak zapłacić za wejście gdyż terminal kart odmówił posłuszeństwa w biurze przepustek a wszystkie drobne przeputałem na kawę wcześniej. Szczerze to wnioskując z rozmowy z przygodnie spotkanym motocyklistą na parkingu przed wejściem dowiedziałem się że nie wiele przegapiłem bo najciekawsza część kompleksu Mimoyeques jest zamknięta dla zwiedzających z powodu prac konserwacyjnych.
Zrobiło się popołudnie a wraz z nim nasilił się deszcz. Wróciłem więc do Calais , celem znalezienia hotelu. GPS okazał się nieoceniony. Hotel du Golf znalazłem bez pudła. W sumie bez nawigacji tez bym sobie poradził jako iż ulica wiodąca do Hotelu na promenadzie , a jak pózniej się dowiedziałem , prawie każda ulica w Calais była tego dnia zalana fluorescencyjną farbą o różnych kolorach. Widać była to pozostałość po jakimś hepeningu.
-- Hotel de la Plage / du Golf , Calais.
Dzień następny okazał się pochmurny lecz suchy , po niezłym śniadaniu w hotelowej kafejce , zapakowałem się i wyruszyłem do Caen. A właściwie punktem docelowym był Amerykański cmentarz w Colleville sur Mer. Przedmną 350km do celu.
Raz jeszcze skorzystałem ze świetnych autostrad i polubiłem je jeszcze bardziej , myk przez bramkę wjazdową ( 0.60 centów za motocykl ) i kierunek na Le Havre. Jak wspominałem wcześniej , Francuzi są fantastyczni jako kierowcy , są super ostrożni na autostradach i bardzo uprzejmi w miejskiej aglomeracji. Mile zaskoczył mnie stan tychże autostrad , są bardzo zadbane i na prawdę nie ma nigdzie walających się śmieci a przydrożne toalety są w niezłym stanie. Dokładnie było widać że te opłaty nie szły na jakieś inne szemrane cele tylko na ich utrzymanie , co chwila można było zobaczyć drogowców sprzątajacych trawniki , zamiatających pobocze czy myjących znaki itd. Żadnych dziur czy schodów w nawierzchni i tym podobnych nie zauważyłem. Co prawda nie są to Niemcy i ograniczenie na autostradzie jest 130km/h a czasami nawet 110km/h to tylko w jednym miejscy na całej odległości pomiędzy Calais a Caen widziałem fotoradary , których i tak nie sposób było przegapić gdyz na 500m przed nimi są znaki informujące o ich obecności. GPZ przeszła swój chrzest prędkości i zdała celująco. Po drodze przejeżdżałem jeszcze kilka razy przez punkty opłat , raz było darmowo , raz trzeba było i 5.00 euro zapłacić. Najlepsze jest to że przejazd przez Pont du Normandie jest za friko
Ah , jeszcze takie spostrzeżenie , nie wiem czy taki jest zwyczaj czy też tak uczą Francuskie szkoły nauki jazdy ale nie sposób było nie zwrócić uwagi na fakt że jadąc lewym pasem na autostradzie , oni cały czas mają lewy kierunkowskaz włączony.
-- Jedna z bramek wjazdowych na autostradę.
-- Pont du Normandie.
Imponujący most wraz z imponującym dojazdem , jadąc od strony Calais przejeżdża się przez wyrąbany w wapiennej skale stromy zjazd wiszący na estakadzie. Naprawde fajana sprawa. Przejechałem przez Caen i 40km dalej dojechałem do Colleville , trafić na Amerykański cmentarz wojskowy nie jest szczególnie trudno ale i też droga wcale nie wygląda na taką która prowadziła by do miejsca tak licznie odwiedzanego. Nitka wiedzie przez pola oraz okoliczne farmy. Sam cmentarz wyglada conajmniej imponująco , sam widok bramy wjazdowej , wymurowanej z jasnej , piaskowej cegły , wysokiego masztu z Amerykańską flagą oraz złotym orłem na szczycie wygląda poaważnie. Wejście jest darmowe , sam cmentarz jest przeogromny i podzielony na kilka stref , a co najciekawsze iż ulokowany jest on centralnie nad plażą noszącą kodową nazwę Omaha.
-- Memoriał na głównym placu cmentarza w Colleville.
-- Panorama strefy cmentarza.
-- Cmentarz w Colleville.
-- Cmentarz w Colleville.
Z głównej alejki cmentarza prowadzą strome schody w dół na plażę Omaha , samo zejście zajmuje około 10-15 minut , gorzej z powrotem na górę
-- tabliczka inforumąjca o wejściu na plażę Omaha.
-- ścieżka wylotowa z lasku wprost na plażę.
-- plaża Omaha.
-- Mapa teatru działań na froncie zachodnim od 1944 roku.
Na przeciwległej ścianie memoriału cmentarza Colleville była analogiczna mapa teatru działań na Pacyfiku.
Po zakończeniu zwiedzania cmentarza pojechałem zwiedzić okoliczne muzea , a jest ich nie mało , poświęcone tematyce II WŚ oraz lądowania sił alianckich w Normandii. W pierwszej kolejności chciałem zachaczyć o magazyn Amerykańskiego sprzętu wojskowego zeszłej epoki ale oczywiście dzięki mojemu głupiemu szczęściu był on we wtorki zamknięty. No cóż , jedziemy dalej. Zjechałem w dół wybrzeża do centrum Colleville gdzie znajduje się kolejne muzeum. Tu było otwarte. Wszedłem do środka , przejrzałem eksponaty , a było ich całkiem sporo w niewielkim budynku. Najbardziej zaciekawiły mnie stosy rzeczy codziennego użytku z tamtych lat. Na przykład kilkanaście paczek papierosów różnej marki , oczywiście nie mogło zabraknąć tych najbardziej popularnych marki Lucky Strike w biało czerwonej paczce. I tutaj znowu wasz mad91k wykazał się na całej linii. Wszystkie zdjęcia które tu oglądacie zostały zrobione telefonem jako iż jeszcze się nie dorobiłem porządnego aparatu. Ale , zapomniałem że gdy byłem na cmentarzu przestawiłem go na tryb zdjęć panoramicznych , gdzie po zrobieniu każdego zdjęcia trzeba je osobno zapisać inaczej po kilku sekundach jest ono usuwane , a ja co ? Cyk , cyk , cyk i tak zdjęcie po zdjęciu lądowało w koszu. Dopiero jak skończyłem zwiedzać to muzeum , chciałem przejrzeć fotki a tu dupa blada. Okoliczni mieszkańcy poznali tego dnia wiele nowych przekleństw i obelg w języku którego nie znali.... może to i dobrze. Na pocieszenie kupiłem jeszcze jedną naszywkę i kolejnego pin-badga.
-- Plac centralny na wybrzeżu Colleville , miejsce ku pamięci poległych.
Wróciłem się w górę miasteczka celem odszukania jakiejś kafejki gdzie dostałbym obiad. Hehe , zajechałem do jednej noszącą swojską nazwę Ponde Rosa , po rzuceniu okiem na cennik pojechałem dalej.
Z powrotem w Caen. Tym razem nie udało się odnalezć hotelu tak łatwo jak w Calais , adres podany przez stronę na której bookowałem pokój okazał się błędny. Po jakiejś godzince jazdy w kółko oraz kilku bezskutecznych próbach wyciągniecią informacji od lokalnej społeczności , szybko rosnącej temperaturze silnika , zajechałem na stację Niebieskiego Słonia. Takowe stacje to nic innego jak szereg boksów do mycia samochodów itd. Ręczna myjnia. Pomyślałem czemu nie , w końcu tu i tam GPZ ciągle nosiło ślady błota z Eperleques i farby z Calais. Spłukałem motor wodą pod ciśnieniem i w trakcie tej czynności cud się stał , przez dziurę w wysokim płocie dookoła stacji zobaczyłem szyld Hotelu Premiere Caen du Nord , mojego miejsca noclegu !!
Zajechałem na miejsce gdzie na parkingu spotkałem dwóch motocyklistów z UK , obydwaj podróżowali Triumphami. Pogadalismy o tym skąd i dokąd droga prowadzi po czym poszliśmy razem na obiad do hotelowej restauracji. Fajni kolesie , następnego dnia rano pożegnaliśmy się , powiedzieli że jadą do Szwajcarii. Ja wskoczyłem na tą samą drogę którą tu przyjechałem w kierunku na Calais. Dzień był ciepły i słoneczny a droga prosta. Pociąg z powrotem przez kanał miałem dopiero o 19:50 a że na terminal zajechałem ponad pięć godzin wcześniej , dopłaciłem 7 funtów i chwilę pozniej znów siedziałem na podłodze w wagonie pociągu Eurotunnel do Folkestone.
Le Fin.
Normandia.
- mad91K
- Posty: 721
- Rejestracja: 27 maja 2009, 11:26
- Motocykl: Suzuki Bandit 650 06
- Lokalizacja: Bishops Stortford
- Wiek: 32
- Status: Offline
Normandia.
Szable do boju lance w dłoń? bolszewika goń goń goń !
ETZ 125 88' --> XV 125 99' --> VL 125 01' --> GPZ 500s '00 --> GSF 650S K6 06'
ETZ 125 88' --> XV 125 99' --> VL 125 01' --> GPZ 500s '00 --> GSF 650S K6 06'
- Winters
- Posty: 729
- Rejestracja: 22 stycznia 2013, 18:39
- Motocykl: XV 750, Vulcan 1600
- Lokalizacja: Mikołów
- Wiek: 49
- Status: Offline
Re: Normandia.
Kolego.
Piękna wycieczka.
Ja również zwiedzałem Normandię z powodu pasji do historii , a konkretnie D-Day w Mundurze 101AB.... w 2009 roku.
Mając umundurowanie miałem bezpłatne wejście do każdego muzeum.
Pozdrawiam
Piękna wycieczka.
Ja również zwiedzałem Normandię z powodu pasji do historii , a konkretnie D-Day w Mundurze 101AB.... w 2009 roku.
Mając umundurowanie miałem bezpłatne wejście do każdego muzeum.
Pozdrawiam
- frytura
- Posty: 2385
- Rejestracja: 04 stycznia 2009, 14:57
- Motocykl: Fajzer / Von z Ton
- Lokalizacja: ZK / ZS / RLS
- Wiek: 37
- Kontakt:
- Status: Offline
Re: Normandia.
No bardzo sympatyczna trasa, kiedyś (w jakimś 2004 roku Normandię zwiedziłam autem). I w ogóle bardzo podobało mi się to, że pomniki tam stoją dostępna dla "Kowalskiego". W Polsce niestety takie coś nie ma racji bytu. W Normandii czołgi stały na drodze, obok tablica informacyjna i krótka historia. U nas niestety... przykładem mogą być chociażby bunkry w mojej okolicy (między Unieściem a Łazami) zrównali z ziemią i po problemie... Nie wspomnę o niszczeniu przez polską wspaniałą "młodzież" takich miejsc...
Ludzie narzekają, że MRU jest beznadziejne, bo stało się muzeum, gdzie można wejść tylko z przewodnikiem, a reszta pozamykana. W mojej opinii gdyby nie fakt, że ktoś się tym zaopiekował skończyłoby się na tym, że miejsce stałoby się kolejną "idealną" miejscówką dla okolicznych meneli.
Ot Polska cała....
Ludzie narzekają, że MRU jest beznadziejne, bo stało się muzeum, gdzie można wejść tylko z przewodnikiem, a reszta pozamykana. W mojej opinii gdyby nie fakt, że ktoś się tym zaopiekował skończyłoby się na tym, że miejsce stałoby się kolejną "idealną" miejscówką dla okolicznych meneli.
Ot Polska cała....
1 metr to droga jaką pokonuje światło w próżni w czasie 1/299792458sek.
http://motocyklemprzezzycie.pl/
http://smazalniastron.pl
GRUPA ŚLĄSK oddział Koszalin
http://motocyklemprzezzycie.pl/
http://smazalniastron.pl
GRUPA ŚLĄSK oddział Koszalin
- visvitalis
- Posty: 46
- Rejestracja: 11 stycznia 2009, 20:28
- Motocykl: virago 535 xv
- Lokalizacja: Chludowo k/Poznania
- Wiek: 72
- Status: Offline
Re: Normandia.
Brawo! Brawo!
Pozwolisz, że skorzystam z Twych informacji i opisów, gdyż we wrześniu też planuję tam się udać. Mam nadzieję, że nic nie stanie na przeszkodzie a wycieczka będzie udana.
Pozdrawiam; visvitalis
Pozwolisz, że skorzystam z Twych informacji i opisów, gdyż we wrześniu też planuję tam się udać. Mam nadzieję, że nic nie stanie na przeszkodzie a wycieczka będzie udana.
Pozdrawiam; visvitalis
... pies pokazuje zęby w złości; człowiek w uśmiechu...