Podróż w Nieznane okiem Plecaczka

Ciekawe miejsca, propozycje wycieczek, co warto zobaczyc? Tematy związane z turystyką motocyklową
Awatar użytkownika
Celina
Posty: 722
Rejestracja: 30 września 2011, 00:58
Motocykl: XV 535 '99
Lokalizacja: Warszawa
Wiek: 36
Status: Offline

Podróż w Nieznane okiem Plecaczka

Post autor: Celina »

1/ Dzień Początkowy

Pierwsze wrażenie jest nawet przyjemne. Kostka lodu chłodzi skórę podróżnika gasząc moc podniecenia wywołanego Nieznanym i Nieodkrytym. Po półgodzinie na piszczelach miałam już kubły lodu i wszystkie możliwe ubrania w użyciu. I co z tego, że zadbano o Plecaczek-Świeżynkę, jak przykrótkie spodnie motocyklowe naciągnął po pachy?!

I tak zaczęły się moje wielkie wakacje Anno domini 2011.

W liczbie 2 osobników rodzaju ludzkiego (żadne homo i nie sapiąc), pierwszego dnia lipca, o godzinie, która nie istnieje na niektórych zegarkach, zapakowaliśmy świeżo wypoczęte pośladki (w liczbie 4) na jednoślad obładowany tobołami niczym zwierzę juczne:

Obrazek

Pokaz wielkości tęsknoty na rozciągniętych w boki ramionach przez tych, co nas żegnali, rozpoczął Podróż w Nieznane. Bez planu, jedynie ze szkicem pomysłu i stadem pragnień w tym, co pod kaskami.

Punkt pierwszy Wyprawy, i ostatni z pewnych, to Bieszczady. Wieczór dnia pierwszego i poranek dnia kolejnego, to spowite we mgle nieograniczone lasy porastające zbocza gór; cisza przenikająca na wskroś; szemrzące potoki. I wcale nie zrobiły na nas wrażenia. Skąd! Wprawiły w osłupienie. Zachwyciły nas też owce głaszczące pierzem czarnego rumaka Kierowcy. Pierze się sypie, deszcz zacina, a Plecaczek się głowi jak spośród tych baranów wyłowić Kierowcę, bo ten jakoby zlał się z otoczeniem. Kamuflaż naturalny-idealny!

Obrazek

A propos kamuflażu. Na dzień dobry Wyprawa zadrwiła z nas bajkowo.
Bob Budowniczy i Kaczka Dziwaczka w wersji ?schnącej?

Obrazek Obrazek

spoczęli na wypoczynek w Dużych Wyjcach, zwanych Wielkowyje. Czy gdzieś tam. Zaczęło się wesoło.



2/ Dzień Decyzyjny

Dzień drugi nie przywitał nas ulewą, a jedynie pluskaniem o blaszany parapet naszej rezydencji.
I ta doba jakoś minęła, uff. Za zaskakujący pomysł Rumunii, który przyszedł do głowy znienacka przy herbacie w Komańczy, Kierowca-Pokutnik, odstał swoje w kącie.

Obrazek

Kierunek został więc obrany. Bezdyskusyjnie. Ruszyliśmy w Nieznane. Czasem tylko nogi drętwiały na słowackiej ziemi,

Obrazek

Kierowcy zapominali o Plecakach, a na niebie tworzyły się piękne czarne chmury. Deszczowe takie. Kierowca chcąc dostarczyć wrażeń towarzyszowi niedoli, wbrew całej reszcie słonecznego nieboskłonu, ruszył z impetem w tę czarną dziurę. Po odważnym, a jakże!, przyjęciu na klatę urwanej chmury, niebo sprezentowało nam cudny zachód słońca nad sklepem sieci Tesco. Ja, niczym niezła foczka

Obrazek

i On - cudownie pachnący wilgocią, mogliśmy rozkoszować się pięknem świata w iście romantycznych warunkach na granicy słowacko-węgierskiej. Summa summarum skończyło się najdroższym noclegiem w obawie przed katarami, głowobólami i pociągającymi nosami.
I to był już Tokaj. Nie wypadało więc odmówić grzania się białym, choć żółtym, węgierskim winem.

Obrazek



3/ Dzień Trzeci - Winny

To się pogrzaliśmy. Również cały kolejny dzień. Mżawka była, nie ma co jechać ;)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Obrazek % Obrazek



4/ Czwarty

A następnego dnia morze. Morze słoneczników. Całe Węgry.

Obrazek

A przepraszam! Było jeszcze coś! Big Hungarian Nothing (tłum. Wielkie Węgierskie Nic), czyli Puszta. Jak nazwa wskazuje-pusto, droga i step.

Obrazek

Ale załatwiliśmy sobie chociaż anioła stróża. Ma na imię Turul i, poza nami, cały naród madziarski pod swoimi skrzydłami.

Obrazek

Na Węgrzech drętwi towarzysze

Obrazek

i drogi donikąd.

Obrazek

Lecimy do Rumunii nocą. Rozbijamy się, tzn. namiot rozbijamy, w chaszczach przydrożnych. Rano się okaże, gdzie tak naprawdę wylądowaliśmy. Póki co - trawa do pasa.



5/ Piąty - Pierwszy Rumuński

Dzień dobry, chociaż już piąty! I stado białych kulek na horyzoncie! Z tej kupy białych piłeczek wyłoniły się czarne, królicze uszy i dały się poznać jako osioł pasterski. I tej wersji będę się trzymać! Miał wielki zad i nie skakał jak kozica. Rumuni mają osły pasterskie i kropka. Flora poznana, fauna we wszystkich zakamarkach ubrań i ciała (trawa po pas!), czyli wszystko w normie. Można ruszać w drogę.

Obrazek

Garść pierwszych wrażeń: Rumuni zaciekle budują autostrady, sklepy mają wypasione,

Obrazek Obrazek

a i oryginalności nie można im odmówić.

Obrazek

Chociaż bywa, że z tym narodem nie ma żartów?

Obrazek

Wjeżdżamy więc na tajemnicze włości hrabiego Drakuli. I już pierwszego dnia poczuliśmy nieprzewidywalność tej ziemi. Po stopniowym zmianie krajobrazu z wiosek przygranicznych

Obrazek

na wioski górskie

Obrazek

zaczęliśmy zdobywać pierwsze szczyty. Górskie.
Kręcimy się po zakrętach w górę i w górę. Słońce raczy nas swym uśmiechem, a w dolinie przełęcz zdaje się mrugać między drzewami. Z zamiarem utrwalenia rzeczy nietrwałych nakazuję postój na najbliżej nadającym się ku temu poboczu. Nakazuję? definitywnie zarządzam! I stało się. Zaćmienie umysłu. Totalne. Zapomniałam, ja górołaz, że pokora to cnota, której góry wymagają najpierwej. Odpowiedź na moje zawołanie przyszła lada chwila. Mgła. Więcej mgły. Ekhem? Ściana mgły! Widoczność na parę metrów. Już prawie, prawie na szczycie góry? I jak nie lunie! Wdziewamy kondomy! Zdążyliśmy się ubrać równo z końcem ulewy. Mija 10 minut? i znowu słońce, konie na zboczach, soczysta zieleń na stokach? Sielanka.

Obrazek

Tylko nurt rdzawej rzeki i jej koryto, które podwoiło swą objętość, przypomina o deszczu.

Obrazek


Powiadają, że w Rumunii strasznie, niebezpiecznie, ?nie jedźcie, jak chcecie wrócić cali? usłyszeliśmy w Bieszczadach od miejscowych autochtonów. Nastawieni więc z dozą ostrożności i świadomi, że pewne straty będzie trzeba ponieść. Chociaż spójrzmy prawdzie prostu w oczy? straty? Ot dziurka w bagażu i trochę przetartych ubrań. Bywa i tak, że torba podróżna zmienia konsystencję ze stałej na ciekłą i ześlizguje się z bagażnika. Zatrzymujemy się, mocujemy, wiążemy linki. Przejeżdżające auta zatrzymują się i oferują pomoc. Pojawiają się chłopi z pobliskiego pola. Mit uznajemy za obalony! W tym kraju nie stanie nam się żadna krzywda! Cytując Andzika (chapeau bas! za wyprawę i opis, Samotny Wilku): ?Bądź człowiekiem, spotkasz ludzi.?

Ciekawostka: Rumuni nie tracą czasu na coś, na czym mogą go zyskać. Dlatego też bożonarodzeniowe, czy też noworoczne światełka wiszą tam cały rok! Niebiesko-żółto-czerwone proporce, rozwieszane wzdłuż drogi, dają poczucie majestatu, gdy się pod nimi przejeżdża ;)

Obrazek

Żeby jednak nie było tak słodko i kolorowo, musi być też dreszczyk emocji.
Kiedy po wielu miesiącach myślę o tym wieczorze, widzę go w sepii (o ile można myśleć odcieniami). Spacer po Sebes. Budynki i domy wyglądają jak ociosane betonowe kloce. Ustawione rzędem nie pozwalają zajrzeć choćby na milimetr do wnętrz podwórek. Ani źdźbła przerwy między domostwami, szczelnie zamknięte okiennice i wieża kościoła, typowo transylwańska, nie pozostawiają ani krzty pola do popisu wybujałej wyobraźni(zdjęcie wprost z internetu).

Obrazek

Ciarki na mym małym plecaczkowym ciele czuję do dziś.
I wtedy pojęliśmy, co oznacza, nie do końca zrozumiałe do tej pory, pojęcie ?rumuński pies?. A raczej horda wściekłych i żądnych krwi psów, która zmusiła nas do baaaardzo pospiesznego odwrotu do motelu na przedmieściach. Michał Kruszona, w książce Rumunia. Podróże w poszukiwaniu diabła, którą przeczytałam znacznie później, opisując bukaresztańskie psy, mówi nawet o rasie canis bucarestiensis. Określa nim zwierzę aktywne w nocy, polujące w stadach po kilkanaście sztuk. (Uwaga! wtrącenie historyczne) Skąd rumuńskie bezdomne psy w takich ilościach? Otóż, po trzęsieniu ziemi w 1977 roku, kiedy zniszczeniu uległo wiele domów, dyktator zaczął wcielać swoją wizję unifikacji społeczeństwa. Powstawały ?nowoczesne? osiedla z gigantycznymi blokowiskami, w których zabroniono trzymania psów (żywiły się przecież mięsem, które było przeznaczone dla obywateli, szczekały przeszkadzając w wypoczynku). Trafiły więc na ulicę. Z pokolenia na pokolenie coraz lepiej przystosowywały się do nowych warunków, będąc zarazem agresorem (ataki, pogryzienia, choroby) i ofiarą (pieczone na ogniskach, czy też w formie psiego smalcu stanowiły cygański przysmak, który mógł decydować o przeżyciu mroźnych nocy).
Krótki, wieczorny spacer z przygodami, sprawił więc, że tej nocy spaliśmy jak zabici.



6/ Dzień szósty - Transalpina!

Obrazek Obrazek

Po wieczorze pełnym wrażeń, postanowiliśmy nie dać się złudnemu poczuciu braku bezpieczeństwa. W końcu jesteśmy całkiem poważnymi (i trzeźwo myślącymi) ludźmi!

Obrazek

Czasem tylko nuciło nam się pod nosem, że każda wariatka ma w głowie [kasku?!] kwiatka czy jakoś tak.

Obrazek

Transalpina. Woda-skała-błoto-woda-skała-błoto i zieleń-błekit-zieleń-błękit-zieleń! Jeziorka, bajorka, góry, urwiska, dziury, zakrętasy i lasy! Obiad na dachu świata i nawet psina wyjątkowa, bo nie wściekła.

Obrazek

Po bieszczadzkich owcach, rumuńskie kozy i krowy dumnie kroczące szosą, zdawały się być częścią naturalnego krajobrazu naszej Wyprawy.

Obrazek Obrazek

Virażka Pawłowa musi mieć w sobie jakąś dobroć nieokreśloną. Zwierzęta wtulały się w nią niczym zmęczony podróżnik w poduchę po dniu pełnym wrażeń. I nas też to spotkało tej nocy - sen strudzonego wędrowca.



7/ Dzień siódmy - Dniem Kulminacyjnym - Transfagaraska

Obrazek

Co tu dużo mówić? Droga z początku dziurawa, zakrętów moc, osły na drogach, na 2500m n.p.m. wieje po kostkach, a tunelu to końca nie widać! I po to tyle zachodu i kilometrów nawiniętych na koła?

Obrazek Obrazek

I jeszcze ten wiatr! Wiał tak, że aż oczy się pociły!

Obrazek

Serpentyny? Wrażenie jakie miałam, to tylko takie, że zaraz będę językiem lizać asfalt! Kierowcy noga (ręka!) ciężka się nagle zrobiła i gnał jak wariat nawlekając na Nitkę Spełnionych Marzeń każdy zawijas po kolei.

Obrazek


Taka to droga, że rozpisywać się naprawdę nie warto!

Obrazek

I ta Czapka Niewidka! Benzyna wywietrzała (!), więc zjazd szosą transfagaraską na zgaszonym silniku mamy zaliczony. Uczucie niewidzialności gratis!
Wieczór Dnia Spełnionego Marzenia zastał nas przy ognisku pod tysiącem gwiazd z kiełbaskami na rumuńskich kijaszkach.



8/ Ósemka

Pamiętam zaskoczenie, gdy zjechaliśmy w Transfagaraskiej. Pokonaliśmy Karpaty! Całkiem okazałe to góry, muszę przyznać.
Suniemy na zgaszonym silniku, Plecaczek wierci się niemiłosiernie, Kierowca zatopiony w swoim kierowniczym świecie? I czegóż ja się wiercę? Coś mi nie pasuje? Ano przed chwilą było 2500m n.p.m., a nagle jestem na nizinie! Karpaty naprawdę pojawiają się znikąd!

Obrazek

I tak dotarliśmy do Dnia Ósmego. Powiem Ci w sekrecie Czytelniku, że nie ma się co powtarzać w koło Macieju.

Wszystko wciąż takie pospolite

Obrazek

nuda, nic się nie dzieje.
Obrazek Obrazek

Lenie.

Obrazek

Jak całą Wyprawę: jedziemy i nie gadamy. Bo po co, jak wokół tyle ciekawych, nowych, świeżych twarzy do poznania, a siebie mamy na co dzień! Zawieraliśmy więc trochę nieprawdopodobne i czasem bajkowe przyjaźnie.

Obrazek Obrazek

Obrazek



9/Droga Tysiąca Dziur

Obrazek Obrazek

W rumuńskich wsiach życie płynie zwyczajnie i skupia się wokół głównej ulicy. To tu gentelmani raczą się iście wybornymi trunkami w przydrożnych restauracjach parząc pośladki na plastikowych fotelach, a damy przechadzają się leniwie wzdłuż arterii posiadłości z pociechami na rękach. Zdarzają się również Rumuni okupujący kolana polskich motocyklistów ;) Ot zwykła codzienność.

Obrazek



10/ Wciąż jedziemy!

Nasza wyprawowa codzienność była okraszona zarówno większymi wrażeniami, jak i małymi obrażeniami.

Obrazek Obrazek

Bywało, że na twarzach gościło zagubienie, gdy trafiliśmy za inną granicę niż byśmy chcieli

Obrazek Obrazek

albo gdy w rumuńskich górach o zmierzchu lubiła skończyć nam się droga.

Obrazek

Mniemam, że moje piski (dzięki siniakom na tym, co było świeżo wypoczęte Dnia Początkowego, po przebyciu prawie 200km dziurami) oraz zamek Spiski też głęboko zapadł w pamięć Kierowcy.

Obrazek



11/ Ostatni :(

Dzień rozpoczęty śniadaniem z widokiem na futrynę sklepową.

Obrazek


Skończony natomiast morderczym powrotem do domu ? 426 kilometrów, łącznie z zasypianiem na tylnym, jak i przednim siedzeniu?

I tak wypadałoby skończyć tę historię.

Jak udało nam się przeżyć razem tyle dób? Otóż mieliśmy prostą zasadę: On kieruje, ja wyglądam. On, odpowiedzialny i zrównoważony Kierowca, wykonywał swoje zadanie wedle pierwotnego założenia.

Obrazek

Wciąż poważny wprawdzie nie robił nic, żeby chociaż trochę zabawy z Wyprawy było, to stawiał czoła wszelkim niebezpieczeństwom i był w stanie bronić (mnie i Virażki, albo Virażki i mnie?) do upadłego!

Obrazek

Ja? No tak? wyglądałam? jak wyjdź stąd i nie wracaj po tych nocach w rumuńskich krzakach!

Obrazek



A jak będzie opowiadał Ci bajki i inne niestworzone historie - nie daj się nabrać! Wystarczy, że ja się dałam? i tak sobie wciąż płyniemy tymi asfaltowymi rzekami?

Obrazek
Piaseczno 2011
Ostatnio zmieniony 07 stycznia 2012, 23:23 przez Celina, łącznie zmieniany 3 razy.
Kasia

"I ja mam chwile filozoficznej zadumy.
Staję sobie na moście nad Wisłą, od czasu do czasu spluwam na fale i myślę przy tym: Panta rei." /Lec
Awatar użytkownika
Endrju
Posty: 111
Rejestracja: 18 października 2011, 21:23
Motocykl: xvs 1100 Drag Star
Lokalizacja: Czersk (mazowieckie)
Wiek: 54
Status: Offline

Re: Podróż w Nieznane okiem Plecaczka

Post autor: Endrju »

Super, poprostu super opis. Historia opowiedziana z humorem, podpara mnóstwem zdjęć, trafnych ujęć, skojażeń i porównań.
Do tej pory czytałem opisy kierowców i ich spostrzeżenia, jakże inny jest punkt widzenia plecaczka...ale jak miło i przyjemnie się czyta. Gratulacje za styl i pomysłowość relacji...
Awatar użytkownika
Retman
Posty: 348
Rejestracja: 31 grudnia 2011, 11:03
Motocykl: ;-)
Lokalizacja: Warszawa
Wiek: 56
Status: Offline

Re: Podróż w Nieznane okiem Plecaczka

Post autor: Retman »

Kapitalna relacja...świetnie technicznie foty,opis pełen finezji i polotu :wink: ,ma dziewczyna wyobrażnię :P ,tak operować słowem...z taką to i na koniec świata... :mrgreen: :bravo:
Awatar użytkownika
Blunio
Posty: 5793
Rejestracja: 11 marca 2008, 10:21
Motocykl: Trek X-Caliber 8
Lokalizacja: Warszawa Bemowo
Wiek: 72
Status: Offline

Re: Podróż w Nieznane okiem Plecaczka

Post autor: Blunio »

Dzięki Celin ... skomentowałem w opisie Schwartza. Super podróż i opisy. Zdjęcia również :cool:
Nadzieja to ogień. To ogień, który chce płonąć nawet wtedy, gdy jest gaszony. Nadzieja to nieodparte dążenie, by odnajdywać sens w bezsensie i odkrywać prawdę w zamęcie kłamstw.
Samochód z Niemiec a kobieta z Polski - nigdy odwrotnie!!!
Awatar użytkownika
Paweł Włóczykij
Posty: 1443
Rejestracja: 07 czerwca 2010, 23:49
Motocykl: nieco ułomny
Lokalizacja: Józefów
Wiek: 64
Status: Offline

Re: Podróż w Nieznane okiem Plecaczka

Post autor: Paweł Włóczykij »

... ja się nie zgadzam! :frustrated:
Teraz już nikt nie zechce opisać swojej wyprawy! Ludziska może by i chcieli podzielić się swoimi wrażeniami, opisać spotkania i miejsca... ale nie! Kaśka siadła, napisała i chyba nikt już nie będzie w stanie jej dorównać, nawet Samotny Wilk Andzik... To niesprawiedliwe! - przecież mało kto tak umie...

Mimo wszystko apeluję z tego miejsca: LUUDZIE, nie łamcie się; piszcie mimo wszystko - jak kto potrafi, bo to potrzebne innym, by przetrwać Czas Niejeżdżenia i rozpalić Marzenia O Wyprawie... :chopper:
...via ad meta - metam est!
Awatar użytkownika
Blunio
Posty: 5793
Rejestracja: 11 marca 2008, 10:21
Motocykl: Trek X-Caliber 8
Lokalizacja: Warszawa Bemowo
Wiek: 72
Status: Offline

Re: Podróż w Nieznane okiem Plecaczka

Post autor: Blunio »

Paweł pisze:Kaśka siadła, napisała i
... teraz wszyscy będą chcieli ją brać na "plecaczka" - będzie komu pisać relacje, ofcours :mrgreen:

A Ty Pawle nie roń krokodylich łez. Jak stopnieją śniegi i lody, wsiądziesz na swój chromowany nabytek (cokolwiek by to miało być), pojedziesz i napiszesz.
Dość sępienia :bikersmile: :tongue:
Nadzieja to ogień. To ogień, który chce płonąć nawet wtedy, gdy jest gaszony. Nadzieja to nieodparte dążenie, by odnajdywać sens w bezsensie i odkrywać prawdę w zamęcie kłamstw.
Samochód z Niemiec a kobieta z Polski - nigdy odwrotnie!!!
Awatar użytkownika
andzik
Posty: 438
Rejestracja: 07 sierpnia 2009, 19:18
Motocykl: Virago XV 535 92r
Lokalizacja: Białystok/Warszawa
Wiek: 38
Status: Offline

Re: Podróż w Nieznane okiem Plecaczka

Post autor: andzik »

Świetna relacja Kasiu! Gratuluję. Aż się chce wrócić...
Pozdrawiam!!! :wink:
Awatar użytkownika
Celina
Posty: 722
Rejestracja: 30 września 2011, 00:58
Motocykl: XV 535 '99
Lokalizacja: Warszawa
Wiek: 36
Status: Offline

Re: Podróż w Nieznane okiem Plecaczka

Post autor: Celina »

Zaskoczona jestem przemile komentarzami! Napisanie tej relacji sporo mnie kosztowało. Teraz widzę, że naprawdę BYŁO WARTO!!
Dziękuję Kochani, każdemu z osobna, za miłe słowa i cieszę się, że mogłam sprawić Wam radość i być przyczyną uśmiechu :))

Paweł... mogę obiecać, że więcej się to nie powtórzy :mrgreen: :twisted:


...tak... na koniec świata :chopper: Rozmarzyłam się....:)))))
Ściskam serdecznie myśląc o sezonie 2012...


P.S.Więcej zdjęć (i filmików) w wersji Schwartzowej tu: http://virago.com.pl/viewtopic.php?f=5&t=14703&start=25
i mapa trasy http://maps.google.com/maps/ms?ie=UTF&m ... 6a19d1ebf4
Ostatnio zmieniony 30 stycznia 2012, 11:51 przez Celina, łącznie zmieniany 1 raz.
Kasia

"I ja mam chwile filozoficznej zadumy.
Staję sobie na moście nad Wisłą, od czasu do czasu spluwam na fale i myślę przy tym: Panta rei." /Lec
Awatar użytkownika
-waldi-
Posty: 7073
Rejestracja: 14 kwietnia 2009, 22:29
Motocykl: XV700N '85/96+ST1100
Lokalizacja: Oświęcim
Wiek: 46
Kontakt:
Status: Offline

Re: Podróż w Nieznane okiem Plecaczka

Post autor: -waldi- »

Bombowe :)

opis super, chyba w przyszłym roku uderzę w tamte strony bo ciekawie się prezentują
Obrazek
ELITARNA LOŻA SZYDERCÓW
Obrazek
NIE UFAJ MECHANIKOWI, ZRÓB TO SAM !!!
Nie udzielam porad na PW - od tego jest forum!
Awatar użytkownika
Bynio
Posty: 1300
Rejestracja: 05 czerwca 2011, 18:21
Motocykl: XVS 1300 2007r.
Lokalizacja: Kutno
Wiek: 58
Status: Offline

Re: Podróż w Nieznane okiem Plecaczka

Post autor: Bynio »

Świetny reportarz , też bym tak chciał kiedyś się wybrać na taką wycieczkę. :)
Obrazek
Umiarkowane spożywanie alkoholu nie jest szkodliwe nawet w duzych ilościach
Awatar użytkownika
Retman
Posty: 348
Rejestracja: 31 grudnia 2011, 11:03
Motocykl: ;-)
Lokalizacja: Warszawa
Wiek: 56
Status: Offline

Re: Podróż w Nieznane okiem Plecaczka

Post autor: Retman »

Celinko,a patrząc na to zdjęcie(Avatar),to raczej Calineczko :mrgreen: ...na koniec świata,do końca świata i jeden dzień dłużej :lol: ...ten tego ten...jeśli nie sprawi Ci kłopotu,to może podasz parametry aparatu,bo zdjątka bardzo udane
pozdrawiam! :D
Awatar użytkownika
Schwartzu
Posty: 1805
Rejestracja: 23 kwietnia 2009, 21:03
Motocykl: XV535'99, BMWR1100RT
Lokalizacja: Warszawa
Wiek: 39
Status: Offline

Re: Podróż w Nieznane okiem Plecaczka

Post autor: Schwartzu »

Retman pisze:...jeśli nie sprawi Ci kłopotu,to może podasz parametry aparatu,bo zdjątka bardzo udane
pozdrawiam! :D
Witaj Retman!
Aparat to taka zwyczajna cyfrówka Olympus C5060WZ - widoczna na zdjęciu z Koziołkiem Matołkiem ;)
A druga część zdjęć była robiona telefonem Celinowym.

PS.
Info o Grupie Warszawskiej
"Without Contraries is no progression. Attraction and Repulsion, reason and Energy, Love and Hate, are necessary to Human existence."
W. Blake
Awatar użytkownika
Retman
Posty: 348
Rejestracja: 31 grudnia 2011, 11:03
Motocykl: ;-)
Lokalizacja: Warszawa
Wiek: 56
Status: Offline

Re: Podróż w Nieznane okiem Plecaczka

Post autor: Retman »

Dzięki Schwartzu !,dopytuję się,bo strasznie lubię focić :) i dobrym pejzażem zawsze można mnie kupić :D ,jednak potwierdza się że dobre zdjęcie można zrobić najzwyklejszą cyfrówką,ten model ma tylko 5,1 megapikseka,ale dość dobry obiektyw...
pozdro!
Awatar użytkownika
Paweł Włóczykij
Posty: 1443
Rejestracja: 07 czerwca 2010, 23:49
Motocykl: nieco ułomny
Lokalizacja: Józefów
Wiek: 64
Status: Offline

Re: Podróż w Nieznane okiem Plecaczka

Post autor: Paweł Włóczykij »

Celina pisze:Paweł... mogę obiecać, że więcej się to nie powtórzy :mrgreen: :twisted:
Paweł pisze:... ja się nie zgadzam! :frustrated:
...via ad meta - metam est!
Awatar użytkownika
Marko22
Posty: 462
Rejestracja: 25 sierpnia 2011, 20:51
Motocykl: yamaha virago 1100
Lokalizacja: Starogard Gdański
Wiek: 66
Status: Offline

Re: Podróż w Nieznane okiem Plecaczka

Post autor: Marko22 »

Kurcze ale wam zazdroszczę ,świetna wyprawa ,świetne zdjęcia i wszystko wspaniałe.Nabrałem ochoty.Pozdrawiam :bravo:
Awatar użytkownika
Alicjana
Posty: 664
Rejestracja: 06 stycznia 2012, 00:47
Motocykl: XV535, BMW GS650
Lokalizacja: Warszawa/Mokotów
Status: Offline

Re: Podróż w Nieznane okiem Plecaczka

Post autor: Alicjana »

Staram się nie używać takich określeń, ale nie mogę się powstrzymać:
ZA-JE-...-SZ-CZO !!!!!!!

No po prostu mam ochotę jeszcze tej nocy wstać, zamontować akumulator, odpalić i pojechać na spotkanie z Draculą !
Styl, sposób narracji i odpowiednie dozowanie dowcipu na najwyższym poziomie.
Mam konkretne pytanie:
Jak udało Wam się Virażką 535 pokonać taki dystans?? Kierowca, Plecak, namiot, pozostałe bambetle? No chyba, że to nie jest 535 tylko Super Tenere przyobleczona w virażą skórę...

Wielki szacun,
:rock:
Alicjana.
Gdzie diabeł nie może tam babę na moto pośle
Awatar użytkownika
Blunio
Posty: 5793
Rejestracja: 11 marca 2008, 10:21
Motocykl: Trek X-Caliber 8
Lokalizacja: Warszawa Bemowo
Wiek: 72
Status: Offline

Re: Podróż w Nieznane okiem Plecaczka

Post autor: Blunio »

Alicjana pisze:chyba, że to nie jest 535 tylko Super Tenere przyobleczona w virażą skórę...
Tenere fajna, ale za dużo w niej ... "off roadu". Dla takich jak nasze przedsięwzięć IMHO najlepsze (w relacji ceny oczywiście) V-strom. Teraz virażka z takim połykaczem kilometrów dzieli u mnie miejsce przy ... żłobie.
Nadzieja to ogień. To ogień, który chce płonąć nawet wtedy, gdy jest gaszony. Nadzieja to nieodparte dążenie, by odnajdywać sens w bezsensie i odkrywać prawdę w zamęcie kłamstw.
Samochód z Niemiec a kobieta z Polski - nigdy odwrotnie!!!
Awatar użytkownika
zibi-nl
Posty: 201
Rejestracja: 10 sierpnia 2011, 17:49
Motocykl: XVS 1300 CT
Lokalizacja: Mordy (PL) Kleve (D)
Status: Offline

Re: Podróż w Nieznane okiem Plecaczka

Post autor: zibi-nl »

Jestem pod wrazeniem opisu i zdjec :bravo:
Tak jak rozmawialismy w Caffe66 zapraszam w moje strony :rock:
Awatar użytkownika
Winnetou
Posty: 3713
Rejestracja: 15 maja 2008, 22:01
Motocykl: niemiecki
Lokalizacja: Augsburg(Bawaria)
Wiek: 57
Status: Offline

Re: Podróż w Nieznane okiem Plecaczka

Post autor: Winnetou »

zibi-nl pisze:
Tak jak rozmawialismy w Caffe66 zapraszam w moje strony :rock:
Najpierw przyjada w ...moje :D
Jedni umieją drudzy"umią"...

"Z wiekiem spada zapotrzebowanie na zysk, a rośnie popyt na święty spokój"
Awatar użytkownika
Celina
Posty: 722
Rejestracja: 30 września 2011, 00:58
Motocykl: XV 535 '99
Lokalizacja: Warszawa
Wiek: 36
Status: Offline

Re: Podróż w Nieznane okiem Plecaczka

Post autor: Celina »

Alicjana pisze:Staram się nie używać takich określeń, ale nie mogę się powstrzymać:
ZA-JE-...-SZ-CZO !!!!!!!

No po prostu mam ochotę jeszcze tej nocy wstać, zamontować akumulator, odpalić i pojechać na spotkanie z Draculą !
Styl, sposób narracji i odpowiednie dozowanie dowcipu na najwyższym poziomie.
Mam konkretne pytanie:
Jak udało Wam się Virażką 535 pokonać taki dystans?? Kierowca, Plecak, namiot, pozostałe bambetle? No chyba, że to nie jest 535 tylko Super Tenere przyobleczona w virażą skórę...

Wielki szacun,
:rock:
Alicjana.
Dziękuję :oops:
Sezon lada moment! (Nie widzę tego śniegu za oknem!) :chopper: Taka piękna jesień tej zimy była, że nawet wczoraj Kierowca zamontował mi błotniki w rowerze z zamiarem poszusowania po kałużnych szosach warszawskich...

A jak nam się udało? Nie skłamię jak powiem: "ot tak, po prostu". Kierowca wyznaje zasadę, że nie ma rzeczy niemożliwych. Widać, ma rację :mrgreen:
Wsiedli i pojechali. Ot co :wink:


zibi-nl & Winnetou - nie kłóćcie się Panowie ;) Szczęście, też motocyklowe :chopper: , ma to do siebie, że jak się nim dzielimy, to ono się mnoży :rock: Może dwie pieczenie na jednym ogniu upieczemy ;)
Och ten maj! Czemu jeszcze musi być luty marzec i kwiecień!! :frustrated:
Kasia

"I ja mam chwile filozoficznej zadumy.
Staję sobie na moście nad Wisłą, od czasu do czasu spluwam na fale i myślę przy tym: Panta rei." /Lec
Awatar użytkownika
Mocho
Posty: 639
Rejestracja: 21 kwietnia 2010, 21:33
Motocykl: virago xv250 '93
Lokalizacja: pod Kielcami ;)
Wiek: 33
Kontakt:
Status: Offline

Re: Podróż w Nieznane okiem Plecaczka

Post autor: Mocho »

fajny opis, dobrze się czyta, no i zdjęcia też mi się spodobały, czyli generalnie świetna relacja :) gratuluję
moje wypowiedzi wyrażają moje poglądy na różne sprawy, masz prawo się z nimi nie zgadzać a ja mam prawo mieć to w d...
Obrazek
Awatar użytkownika
Blunio
Posty: 5793
Rejestracja: 11 marca 2008, 10:21
Motocykl: Trek X-Caliber 8
Lokalizacja: Warszawa Bemowo
Wiek: 72
Status: Offline

Re: Podróż w Nieznane okiem Plecaczka

Post autor: Blunio »

Celina napisała:
Szczęście, też motocyklowe , ma to do siebie, że jak się nim dzielimy, to ono się mnoży
Nie mogłem się powstrzymać :tongue:
Nadzieja to ogień. To ogień, który chce płonąć nawet wtedy, gdy jest gaszony. Nadzieja to nieodparte dążenie, by odnajdywać sens w bezsensie i odkrywać prawdę w zamęcie kłamstw.
Samochód z Niemiec a kobieta z Polski - nigdy odwrotnie!!!
Awatar użytkownika
xkrzychu
Posty: 97
Rejestracja: 17 grudnia 2011, 14:42
Motocykl: XV1100
Lokalizacja: Kraków
Wiek: 40
Status: Offline

Re: Podróż w Nieznane okiem Plecaczka

Post autor: xkrzychu »

Konkretnie opowiedziane, świetnie się czyta i - co tez ważne- ogląda :D
Aż można odnieść wrażenie, iż Virka została stworzona do takich wojaży, nie straszne jej kilo-gramy i kilo-metry.
Gratulajce!

ps. Fragment o psach wywołuje u mnie ciary :/
Awatar użytkownika
jarek70
Posty: 378
Rejestracja: 10 lipca 2011, 20:21
Motocykl: Boulevard M 800
Lokalizacja: Olsztyn
Status: Offline

Re: Podróż w Nieznane okiem Plecaczka

Post autor: jarek70 »

Kasiu,jesteś WIELKA,wspaniały opis,wspaniałe pióro,wielki szacunek,najlepsza relacja na forum(bez względnie),pozdrowienia dla Ciebie i kierowcy :bravo: :bravo: :bravo: :bravo:
do zobaczenia,może w Kletnie?
Guciu
Posty: 5
Rejestracja: 04 stycznia 2012, 16:22
Motocykl: yamaha virago
Status: Offline

Re: Podróż w Nieznane okiem Plecaczka

Post autor: Guciu »

fajna relacja tylko pozazdrościć takiej wyprawy :D
byle do wiosny :zimno:
ODPOWIEDZ